Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Indie coraz bardziej pewne siebie. I coraz mniej demokratyczne

Indie chcą być głosem globalnego Południa, ale coraz mniej słuchają lekcji Zachodu. Biznesmeni bliscy rządzącej partii przejmują niezależne media, narasta kult premiera Modiego, a ważni przedstawiciele opozycji lądują w areszcie
Wesprzyj NK
Stworzone w 2015 r. forum Raisina Dialogue szybko stało się najważniejszym miejscem dyskusji o wyzwaniach geopolitycznych i geoekonomicznych widzianych z perspektywy Azji Południowej. Think tank Observer Research Foundation we współpracy z indyjskim MSZ znalazły dzięki temu „azjatyckiemu Davos” formułę, by indyjskie spojrzenie na wyzwania globalne było doskonale znane przy najważniejszych stołach decyzyjnych świata. Niestety, w tym roku zabrakło polskiego głosu na głównej scenie w New Delhi. O czym tam rozmawiano, gdy nas nie było? I co ważniejsze – jakie wnioski z tego wyciągnąć? Pokaz jedności Zachodu Zacznijmy od pozytywnego sygnału. Inaczej niż w latach ubiegłych, Zachód po raz pierwszy na Raisina Dialogue potrafił mówić jednym głosem. Co istotne, dotyczyło to nie tylko oceny wojny w Ukrainie, konieczności wsparcia dla zaatakowanego...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

dr Krzysztof Marcin Zalewski – współzałożyciel Instytutu Boyma, redaktor „Tygodnia w Azji” i „Azjatech”. Ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie (2009), doradca marszałka Sejmu RP (2009-2010), pracownik Biura Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta RP (2010-2014) oraz Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej (2014-2016). Pasjonat turystyki kajakowej, pływania i siatkówki. Twitter: @KMZalew

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

8 odpowiedzi na “Indie coraz bardziej pewne siebie. I coraz mniej demokratyczne”

  1. piotr_szczepanski pisze:

    „Indie chcą być głosem globalnego Południa ale coraz mniej słuchają lekcji Zachodu” . Co ma jedno do drugiego? Indie nigdy nie słuchały lekcji Zachodu, jeśli już to raczej lekcji ZSRR. Zawsze chciały przewodniczyć Trzeciemu Światowi, a teraz tylko kontynuują w dużej mierze tę ideę. Tym bardziej, że mogą tu konkurować z Chinami, które są dla nich pierwszym i ogromnym wyzwaniem.

  2. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy pisze:

    Indie chcą stać z boku niezaangażowane i możliwie bezpieczne w konflikcie hegemonicznym USA-Chiny. Kalkulują długofalowo na ca 3 dekady na poważne osłabienie obu supermocarstw i uzyskanie – dzięki uniknięciu strat jako strona niezaangażowana – co najmniej pozycji nr 2 na globie. Wątpię , by to się Indiom udało – Chiny już teraz montują swój balansujący sojusz ze światem islamu – a ten na pewno nie pozostanie bierny wobec Indii w trakcie globalnych rozstrzygnięć opartych o siłę. W tym względzie Indie w czasach „prawa gołej siły” są OTOCZONE i IZOLOWANE – ich gra na samodzielne podołanie tym wyzwaniom geostrategicznym jest ZNACZNIE POWYŻEJ sił i zasobów do dyspozycji dla realizacji tego celu [chyba, że nagle wskaźniki wzrostu – w tym technologicznego] skoczą do wartości dwucyfrowych – ale na to się nie zanosi przy obecnej organizacji instytucjonalno-biznesowej. Moim zdaniem – Inie dnie unikną wyniszczającego starcia – przynajmniej ze zjednoczonym światem islamu – bo do tego trendy strukturalne zmierzają. Jeżeli Chinom udało się przełamać „odwieczną” wrogość szyitów i sunnitów….a na dodatek atomowy Pakistan [mający Indie za przeciwnika nr 1] daje nowy poziom siły światu islamu… Proszę pamiętać – każdy mieszkaniec Egiptu czy ZEA czy innego państwa z tego kręgu – zapytany „kim jesteś?” – najpierw odpowie, że wyznawcą Mahometa – przynależność państwowa jest tam drugorzędna [a często sztuczna – wg narysowanych na mapie postkolonialnych granic] – a ideałem i OCZYWISTOŚCIĄ dla 1,5 mld muzułmanów jest powrót do ummy zjednoczonego świata islamu pod wodzą jednego kalifa – oczywiście z rodu Mahometa. W czasach, gdy Zachód i „Wielki Szatan” [czyli USA] słabną – społeczność muzułmańska uznaje en bloc za oczywistość, że „nasz czas nadchodzi”….gorzej, że w czasach siłowych rozstrzygnięć i konsolidacji świata islamu, przez łatwe do sforsowania Morze Śródziemne może pójść wręcz fala inwazji z muzułmańskiej Afryki na Europę… Procesy, o których mówię, są obecnie w stadium realtywnie wczesnego rozwoju – moim zdaniem będą się jednak kaskadowo wzmacniały w miarę wzmacniania się Chin i słabnięcia USA i Zachodu – a w następnej dekadzie formowanie skonsolidowanego świata islamu jako nowej siły może to przybrać charakter „geostrategicznej katastrofy” z punktu widzenia USA i Zachodu rzecz jasna…. to nie Indie, a Chiny staną się liderem dla globalnego Południa…a przynajmniej dla skonsolidowanego [najprawdopodobniej wynikowo jako Kalifat] świata islamu… Radzę dobrze zapamiętać tę predykcję – zupełnie zmieni układ sił na globalnej szachownicy…. Co do ew. animozji w sprawie muzułmanów w Chinach [Sinchiang, Ujgurowie itd] – już teraz widać spolegliwość i „zaniewidzenie” świata islamu – a na poziomie geostrategicznym, wobec wspólnego wroga jakim jest kolektywne Zachód [wliczając w niego również…. Rosję – jako „resztówkę” kolonialnego imperializmu białego człowieka – rzecz jasna do likwidacji] – te kwestie będą bez znaczenia w obu autorytarnych przecież systemach, gdzie kluczem jest władza i jej uznanie na danym terytorium.

  3. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy pisze:

    Errata: zamiast „Inie dnie unikną wyniszczającego starcia ” winno być „Indie nie unikną wyniszczającego starcia”

  4. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy pisze:

    Sumując – pewność siebie Indii prowadzonych przez Modiego, uważam za zupełnie nieuzasadnioną. Indie idą ślepą ścieżką geostrategiczną ku przyszłej izolacji i otoczeniu – a także ścieżką braku dostatecznego tempa wzrostu ekonomicznego i technologicznego – i braku wystarczającego zaangażowania w sojusze militarne do powstrzymania Chin – a kult Modiego skutecznie to zakrywa. Indie nie potrafią stać się ekonomicznym zastępstwem Chin dla Zachodu – a dopiero to by umożliwiło decoupling Zachodu z Chinami – i wzrost Indii kosztem Chin. Oczywiście nie na zawsze – bo rewolucja Przemysłu 4.0 w Internecie Rzeczy/Internecie Wszystkiego z AI – spowoduje w dużym stopniu wycofanie produkcji na Zachód – ale w okresie przejściowym kilkunastu lat byłby to potężny impuls rozwojowy – realna droga do wzrostu Indii i wyhamowania Chin. Podejmowane działania strategii „make in India” są relatywnie mało skuteczne – są bardziej „sztywno” administracyjno-nakazowe obarczone grzechami korupcji i biurokratycznych ścian wobec konkurencji, niż tworzące strukturalne żywotne i sprawne siły na bazie zewnętrznych inwestycji i zasilenia przez zachodnie technologie – dla wzrostu ekonomicznego – ale i technologicznego Indii.

  5. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy pisze:

    Porozumienie sunnitów z szyitami [bo tak należy na to patrzeć w szerszym obrazie] pod przywództwem Chin i przejście na petrojuany to nie tylko katastrofą dla USA [bo to dolar w rozliczeniach międzynarodowych z petrodolarem na czele jest źródłem siły USA] – w pewnym sensie jest jeszcze większą katastrofą dla Indii. Półtorej dekady inwestowania i budowania z Iranu specjalnego dostawcy dla Indii „wzięło w łeb” – Pekin zgarnął całą „pulę”. USA jest przynajmniej eksporterem netto węglowodorów [w pełni samowystarczalnym dla własnej gospodarki – a ma Kanadę za „zasoby rezerwowe” – nie mówiąc o przyszłej eksploatacji Arktyki] – natomiast Indie rozpaczliwie potrzebują coraz większego importu – dlatego określiłem sytuację dla Indii bardziej katastrofalną, niż dla USA – bo te pewnie siłą [jeżeli dyplomatyczne zabiegi zawiodą] przywrócą swoje wpływy i rozliczenia w petrodolarach w Zatoce. Tyle, że specjalnych preferencyjnych dostaw z Iranu na zasadach bilateralnych nie uda się przywrócić Indiom – no chyba, że zrobią naprawdę duży krok w stronę USA [które staną się dysponentem dostaw z Zatoki] – ale to znów rujnuje politykę stania z boku i czekania na wzajemne wyniszczenie się USA i Chin. Obecne zakupy Indii od Rosji z dużym upustem są bardzo wycinkowym i tylko tymczasowym polepszeniem sytuacji w zakresie strategicznych dostaw paliw – są raczej propagandowym zabiegiem Modi dla pokrycia długofalowej katastrofy geostrategicznej i dylematu „z USA przeciw Chinom za odwojowane przez USA surowce energetyczne z Zatoki – czy bez tych surowców kontynuacja strategii przeczekania konfrontacji USA-Chiny”. Moim zdaniem Indie przynajmniej TERAZ – w okresie PRZED militarnymi rozstrzygnięciami w Zatoce – powinny rozważyć DO KOŃCA wszelkie opcje strategiczne – i albo zmienić strategię przynajmniej deklaratywnie i „operacyjnie” [i np. dogadać się z USA przeciw Chinom – za umowy preferencyjne dostaw ropy i gazu z Zatoki JESZCZE PRZED rozstrzygnięciem militarnym przez USA w Zatoce – oraz za technologie i wejście kapitału i za świadome na kilkanaście lat stanie się „nowymi posłusznymi Chinami dla USA i Zachodu” – oczywiście przy otwarciu rynku i zniesieniu barier [czyli ze zwinięciem preferencyjnej barierowej polityki „make in India”]- powtórzę: przynajmniej na kilkanaście lat – czyli „quasi-tymczasowo”] – albo kontynuować strategię stania na boku „na twardo” nawet bez tej tymczasowej powyższej korekty – czyli bez dogadania się z USA jak opisałem – ale z wyraźnymi krokami, które skontrują obecną katastrofę – np. strategicznym planem „totalnej” wielkoskalowej budowy elektrowni jądrowych z mixem OZE. Lub np. ze zmianą [nawet kasacją] dotychczasowego paliwożernego ekstensywnego modelu rozwojowego – na niskoenergochłonny [bo wymagający najbardziej wiedzy] np. wysokomarżowe usługi IT/high-tech/AI/IoT/IoE – co jest bardzo trudne przez inercję i logikę procesów ekonomicznych – i bardzo trudno jest przeskoczyć tak mocno szczeble rozwoju – i to tak en bloc. W dyskursie strategicznym Indii nie widać ostro tych zasadniczych ww dylematów i opcji – raczej nad realnymi strukturalnymi problemami góruje samozadowolenie z obecnego modelu rozwoju i obranej geostrategii i z „twardego kursu i silnego przywództwa” Modi. A moim zdaniem ww strukturalne dylematy i problemy prowadzą Indie w ślepą uliczkę wobec zbyt silnego otoczenia [na które mają zbyt mały wpływ] i jego kierunku zasadniczych zmian.

  6. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy pisze:

    Oceniając bardziej surowo politykę Modiego – nie umie wyzyskać „okna szansy” dla Indii – gdy USA tak bardzo potrzebują decouplingu Zachodu z Chinami. Indie – przy wprowadzeniu polityki otwartości ekonomicznej i handlowej na wzór Chin – mogłyby się stać zamiennikiem Chin – przechwytującym strumień inwestycji bezpośrednich i strumień technologii – z jednoczesnym osłabieniem Chin – a przecież Chiny od 2018 są literalnie w strategii Indii wymienione jako największe zagrożenie i rywal. Sądzę, że Modi świadomie grzebie tę szansę rozwoju i wzrostu Indii [i osłabienia Chin] ze względów ambicjonalnych – nie chce porzucić na kilkanaście lat ścieżki pełnej niezależności i równego balansującego dystansu do reszty silnych graczy – bo to by zostało odczytane jako „hołd lenny” wobec USA i Zachodu – czy nawet jako „neokolonializm”. Stał się zakładnikiem własnej ideologicznej [a nie PRAGMATYCZNEJ] polityki …i własnej propagandy dla mas…

  7. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy pisze:

    Proszę zauważyć, że MARNOWANA rola „zamiennika Chin” przez Indie wypada właśnie w okresie narzucania sankcji na zaawansowaną elektronikę do Chin. Zatem Indie, które mogłyby stać się przy dobrze wykształconej i licznej populacji zagłębiem dla produkcji high-tech – a też i stać się do końca dekady atrakcyjnym rynkiem zbytu – marnują tę ASYMETRYCZNĄ strategiczną szansę zwolnienia Chin i przyśpieszenia Indii – szansę REALNEGO stania się liderem globalnego Południa – nie mówiąc o Azji. Owszem Indie chcą nawiązać współpracę z TSMC z Tajwanu – ale bez naprawdę wielkich kapitałów bezpośrednich i bez zbudowania z Zachodem łańcuchów wartości/dostaw/dystrybucji jest to partyzanckie chciejstwo.

  8. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy pisze:

    Na najwyższym poziomie widać, że Chiny rozgrywają strategicznie wielkich graczy: Rosję [która EGZYSTENCJALNIE boi się Chin – proszę nie mylić zagrożenia strategicznego z taktycznym obecnym sojuszem], Indie [które Chiny mają za rywala i nieprzyjaciela nr 1], UE [gdzie przecież Berlin i Paryż też uznają Chiny za największe zagrożenie – a remedium DALEJ ma być sojusz z Rosją i supermocarstwo Lizbona-Władywostok, co wobec wojny na Ukrainie i wobec drastycznego obniżenia notowań militarnych „drugiej armii świata” wydaje się być mało sensowne], no i USA [które nie rozumieją, że bez PARTNERSKIEGO potraktowania choćby Indii i zbudowania KORZYSTNEGO deal’u z UE [np. wspólny „reaktor rozwojowy” Przemysłu 4.0/IoE/IoT/AI – w tym z Indiami jako potężnym zapleczem i produkcyjnym zamiennikiem Chin opisywanym uprzednio] – wszyscy ci gracze zachowują się jak chorzy ślepcy – jak marionetki ciągle powtarzające zdarta płytę tej samej własnej melodii – niezdolni do wzniesienia się ponad cząstkowe i przestarzałe projekty i resentymenty – niezdolni do dostrzeżenia i zrozumienia, że utworzony PATOWY system jest najlepszy dla Chin – a co dopiero mówić o działaniach dla przezwyciężenia tego zakleszczenia. Wygrywają nierealne plany poszczególnych graczy – i ich ciągłe niezmienne kontynuowane NIESKUTECZNEGO bicia głową w mur… Gdyby ci gracze – zamiast rozgrywania lokalnych taktycznych interesików [bo tak to w sumie realnie się dzieje] – zbudowali jedną strefę rozwoju – opartego o Przemysł 4.0 IoT/IoE/AI – Chiny na pewno by uznały się za pokonane bez walki – i przystąpiły do negocjacji – a w ślad za nimi reszta globalnego Południa. Wymagałoby to jednak dalekowzrocznego spojrzenia poszczególnych graczy – i zgody na prymat synergii jako „ucieczki do przodu” i wytworzenia NOWEJ SIŁY opartej o przyszłościowe technologie i nową gospodarkę i ekonomię – zamiast obecnej gry – jałowej i krótkowzrocznej [a jednocześnie pozbawionej refleksji nad koniecznością jej zmiany – skoro nie przynosi efektów na poziomie strategicznym] – w istocie gry opartej na ZBYT EGOISTYCZNEJ suboptymalizacji działań graczy – czyli wg gry o sumie zerowej…. Notabene – te powyższą propozycję mam za jedyną REALNĄ drogę do uniknięcia III wojny światowej – a przedtem – do uniknięcia Wielkiego Chaosu globalnego z tytułu tzw. pułapki Kindlebergera… Inne propozycje geostrategów uniknięcia obu katastrof są co najwyżej naciąganymi deklaratywnymi pobożnymi życzeniami – pozbawionymi realnej drogi proceduralnej realizacji…

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo