Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
Wiele profili podobnych do opisywanych rzeczywiście sprawia wrażenie opłacanych i zarządzanych, ale znam też osobiście ludzi mających na temat wojny takie poglądy, w tym hydraulika i opiekunkę i nie podejrzewam ich o bycie prowadzonymi przez rosyjskich nielegałów. Po drugiej, słusznej stronie jednak miotane oskarżenia o bycie płatnym trollem są już standardem i ocierają się często o absurd, gdy dotyczą krytyki linii głównych mediów lub nawet jakichś wątpliwości. Zresztą uważam w ogóle za błąd powszechne przekonanie, że ludzie mający poglądy mocno odbiegające od naszych mają je, bo ktoś im namieszał w głowach, a gdyby tylko dowiedzieli się, jak jest naprawdę to mieliby poglądy takie jak my. Zazwyczaj jednak ludzie mają dostęp do tych samych informacji, tylko wyciągają z nich różne wnioski.
Słusznie wspomniał Pan o nasileniu wojny informacyjnej, ale biorą w niej udział dwie strony, a Pan, jak zresztą większość dziennikarzy, omawia tylko dezinformację i propagandę jednej strony. Przy tym dla społeczeństwa, przynajmniej polskiego, dużo groźniejsza jest niestety propaganda tej słusznej, antyrosyjskiej strony. Słusznej bez cudzysłowa, bo to Rosja jest agresorem, a Ukraina ofiarą, nie ma tu o czym dyskutować. Gdy popatrzymy, jakie skutki ma rosyjska propaganda, okazuje się, że jest z nią podobnie jak z rosyjską armią – każdy był przekonany o jej potędze i kompetencji, a w rzeczywistości idzie jej słabo. Osiągnięcia tych prorosyjskich trolli są zerowe i są bez wpływu na cokolwiek, zwłaszcza na wojnę. Efekty kończą się w zasadzie na twitterowych pyskówkach. Jeśli się mylę, proszę o jakiekolwiek przykłady.
Propaganda słusznej strony za to ma groźne efekty. Przynajmniej, jeśli uznamy, że wolna i otwarta dyskusja na ważne tematy ma dla społeczeństwa kluczowe znaczenie, a o tym nie trzeba przekonywać czytelników Nowej Konfederacji. Oto znowu (powtórka z pandemii), dyskusja zamyka się w bardzo wąskich ramach, na dodatek jest zdominowana przez emocje, a osoby o poglądach nie mieszczących się w tych ramach są ogłaszani wariatami, agentami, a często i mordercami. Tak jak niedawno wątpiący w skuteczność maseczek mordowali chorych, tak dzisiaj wątpiący w skuteczność sankcji (lub podnoszący ich szkodliwość dla drugiej strony) mordują Ukraińców. To oczywiście zarzuty skrajne, ale jednak regularnie spotykane i padają także ze strony przedstawicieli naszych, pożal się Boże, elit politycznych i dziennikarzy. Dopiero co krytykowany był p. Radziejewski za to, że popularyzuje Mearsheimera, bo ten twierdzi, że wojna na Ukrainie nie jest wojną czystego dobra z podstępnym, czystym złem.
Jako odbiorca wiadomości, przez większość dnia zajęty pracą, rodziną i innymi prywatnymi sprawami jestem stanem mediów załamany. Wyrobienie sobie na własną rękę zdania na temat nawet pojedynczych wydarzeń jak masakra w Buczy wymaga godzin wczytywania się w różne źródła, by informacje potwierdzone odsiać od wyolbrzymień, zmyśleń czy wrzutek. Przeciętny człowiek nie ma na to czasu. Niestety, zdanie się na media, by tę pracę wykonały za nas nie jest możliwe. Wiele mediów mogłoby darować sobie przygotowywanie materiałów o wojnie i po prostu tłumaczyć komunikaty ukraińskiego rządu, bo na jedno wychodzi. W związku z tym np. uznaję, że nie wiem, co stało się w Buczy i tak zostanie, aż nie zobaczę rzetelnych raportów. Wiktor Orban powiedział to samo, w związku z czym kilku publicystów wyraziło nadzieję, że nikt z polskiego rządu nie poda mu już ręki. Obie strony prowadzą ostrzał artyleryjski, który może skutkować ofiarami w cywilach. Regularnie strzelają do cywili Rosjanie. Ale i z egzekucji na jeńcach czy kolaborantach, także związanych, przeprowadzanych przez Ukraińców pojawiają się nagrania. Co oznaczało „czyszczenie miasta z sabotażystów i współpracowników sił rosyjskich”, ogłoszone przez Ukraińców po odzyskaniu miasta? Zamordowani mogą być ofiarami obu stron. Ale na rzetelne opracowanie tematu w mediach polskich i zachodnich nie liczę. Dziennikarze myślą chyba, że robiąc to, relatywizowaliby i pomniejszali rosyjską winę. Że ktoś mógłby wtedy pomyśleć „jedni drugich warci” po przeczytaniu tekstu. A to nie tak. Mamy prawo do obiektywnych informacji.
Jako zwolennik wolnego słowa powiem nawet więcej – błędem jest blokowanie rosyjskiej propagandy w rodzaju Sputnika czy Russia Today. Jeszcze więcej – do mediów powinien być regularnie zapraszany i przepytywany rosyjski ambasador. Po prostu zamiast z nim rozmawiać jak Sakiewicz z Jarosławem Kaczyńskim należałoby go przesłuchać jak Monika Olejnik. Należy dać ludziom kłamać! Jak inaczej można ich na kłamstwie przyłapać? Podam przykład – wg rosyjskiej propagandy, w Donbasie od 2014 Ukraińcy ostrzałem artyleryjskim mieli zabić masy cywili. Jak było, długo nie wiedziałem, bo skąd, ale do tego, że to nieprawda przekonał mnie sam rosyjski ambasador, ostatnio otoczony przez grupę polskich dziennikarzy. W pewnym momencie powiedział coś w stylu „a cywile w Donbasie to co?”, a dopytywany o szczegóły i ilu ich zginęło, zakałapućkał się, rzucił „proszę pani, dużo” i zmienił temat. A skoro nawet rosyjski ambasador o głównym rosyjskim zarzucie do Ukraińców nie potrafi podać jednego konkretu, sprawa wygląda na dętą.
Dziennikarze, odwagi.
Bardzo fajny, zdrowo rozsadkowy komentarz powyzej, tylko pewnie problem w tym, ze zeby bylo tak jak Pan mowi, trzeba by zalozyc, ze odbiorca jest istota racjonalna (tutaj puszczam oczko do Pana Radziejewskiego, ktory pisal o tej zaleznosci ale w swietle praw ekonomii) a wyglada na to, ze media zakladaja, ze nie jest i co gorsza to swietnie dziala. Niewiem czy bedzie tak to dzialac na dluzsza mete bo „fakty sa uparte” ale zobaczymy. Odnosnie „analizy” powyzszego artykulu – nie lubie, dla mnie to zadna analiza, a lista tresci, ktore sa bee. Zadnej polemiki, nic ciekawego, jedyny klucz, zeby sie nie dac zmanipulowac to kilka stron od dezinformacji ….
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Dziś część starych tekstów „Frondy” źle się zestarzała. Jednak szkoda, że żyjemy w czasach, w których takie świeże, intelektualnie prowokujące pismo zdaje się nie do pomyślenia
Horubała dokonuje polskiego rachunku sumienia. Wypada on fatalnie. Elity po transformacji ustrojowej nie umiały stworzyć dobrze działającego państwa, ale też upadały przez przyziemne słabości: chciwość, pijaństwo, pożądanie
Kiedy wielkie instytucje rywalizują z małymi organizacjami o ograniczone fundusze, pytanie brzmi: czy polski model finansowania publicznych działań nie jest na granicy absurdu?
Polski dorobek medalowy wynika z ponadprzeciętnego wysiłku jednostek, a nie z systemowych działań i ogólnej koncepcji rozwoju sportu – bo jej nie ma. Olimpiada w Polsce nie musi być złym pomysłem, pod warunkiem, że stworzymy taką koncepcję
Prezes Mikosz nie życzy sobie, by znaczki Poczty Polskiej projektowały jakieś korkucie. I nie zawaha się w tym celu sięgnąć po flipnięte w lustrze grafiki stockowe
Laureat literackiego Nobla stara się odmalować poruszającą do głębi wizję. Udaje mu się to, mimo że używa kolorów uważanych dziś za niemodne lub wręcz zapomnianych. I ani myśli flirtować z ideologiami.
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie