Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Bidenowska (geo)polityka nowych technologii

Z oświadczeń środowiska Bidena można wywnioskować, że akcenty w polityce międzynarodowej zostaną inaczej rozłożone. Jednak główna linia polityczna pozostanie niezmieniona – Chiny wciąż będą postrzegane jako strategiczny rywal, choć sposób komunikowania tego będzie bardziej zawoalowany
Wesprzyj NK

Decyzje nowej administracji w zakresie polityki technologicznej będą uzależnione od tego, jak skutecznie będzie przebiegać zwalczenie skutków pandemii COVID-19. Joe Biden będzie musiał odnaleźć się w świecie postcovidowym, i prawdopodobnie część z recept, które będzie chciała zaproponować jego (oraz Kamali Harris) administracja może być odmienna od tych, które proponował prezydent Donald Trump. Wydaje się jednak, że zmiana nastawienia elit politycznych wobec Chin, jaką zainicjował zwrotem na Pacyfik Barack Obama, a wzmocnił Donald Trump, stała się już trwałym elementem amerykańskiej polityki zagranicznej. Powoduje to, że administracja Joe Bidena, choć odrzuci radykalny styl komunikacji odchodzącego prezydenta, to jednak zachowa zbliżoną asertywność wobec Państwa Środka. Z publicznych enuncjacji środowiska nowego prezydenta można wywnioskować, że akcenty w polityce międzynarodowej zostaną inaczej rozłożone, jednak główna linia polityczna pozostanie niezmieniona – Chiny wciąż będą postrzegane jako strategiczny rywal, choć sposób komunikowania tego faktu ulegnie zmianie na bardziej zawoalowany. O szczegółach będzie można jednak więcej powiedzieć po styczniu 2021, a tak naprawdę po wiośnie następnego roku, gdy większość kluczowych stanowisk w administracji zostanie obsadzonych. Nie ulega jednak wątpliwości, że nowoczesne technologie pozostaną ważnym elementem w polityce międzynarodowej USA.

Nie można zaprzeczyć, że odchodząca administracja miała pewne zasługi w kwestii wzmacniania polityk nakierowanych na rozwój kluczowych technologii

Kontekst. Uwarunkowania ekonomiczne i geopolityczne

Kluczowym wyzwaniem dla USA, ale i dla całego świata, jest oczywiście poradzenie sobie z negatywnymi skutkami pandemii COVID-19. Na pierwsze miejsce wysuwa się odbudowa ekonomii – wedle RAND Europe globalna gospodarka (bez efektywnej szczepionki na koronawirusa) będzie tracić astronomiczną sumę niemal 3,5 tryliona dolarów rocznie. Drugim wyzwaniem jest równoważenie wydatków budżetowych obciążonych dodatkowym zadłużeniem – Instytut Finansów Międzynarodowych szacuje, że do końca 2020 globalne zadłużenie wyniesie 277 trylionów dolarów (365% globalnego PKB). Najbardziej dotknięte skutkami pandemii będą kraje najmniej rozwinięte. Eksperci z Banku Światowego szacują, że konsekwencje COVID-19 przyczynią się do zepchnięcia poniżej progu skrajnego ubóstwa (czyli 1,9 USD dziennie) od 71 do 100 milionów ludzi. Kraje najmniej rozwinięte w dużej mierze zadłużają się w Chinach, co powiększa wpływy tego państwa. Jednak z drugiej strony, w badaniu Pew Research Center średnio 61% respondentów spośród 14 najwyżej rozwiniętych gospodarek wskazuje, że Chiny źle zachowały się na początku wybuchu pandemii. To stwarza dogodne warunki do odbudowy nadwątlonego przez Donalda Trumpa zaufania pomiędzy najbardziej rozwiniętymi gospodarczo demokracjami.

W kwestii polityki gospodarczej względem Chin Joe Biden może kontynuować przerwany przez wybuch globalnej pandemii proces negocjacji (w styczniu 2020 oba państwa podpisały umowę podsumowującą tzw. I fazę negocjacji handlowych), albo może zdecydować się na inną strategię, bardziej zniuansowaną od podejścia poprzednika. Elementem tego niuansowania będzie zapewne multilateralizm. Zwłaszcza, że możliwości na takie działania otwierają się na różnych polach, czego najlepszym przykładem jest publicznie złożona pod koniec października 2020 roku propozycja niemieckiej minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer. W zamian za „reset” we wzajemnych stosunkach (głównie gospodarczych) Berlin miałby zwiększyć swoje zaangażowanie w obronie wschodniej flanki, stając się tym samym jeszcze bliższym sojusznikiem dla USA, osłabiając tym samym wizje federacyjne formułowane przez Emmanuela Macrona.

Nowe podejście do technologii?

Nie można zaprzeczyć, iż odchodząca administracja miała pewne zasługi w kwestii wzmacniania polityk nakierowanych na rozwój kluczowych technologii. Przejawem tego były m.in. przyjęcie w grudniu 2018 roku Inicjatywy na rzecz technologii kwantowej, podpisanie przez prezydenta w lutym 2019 roku Strategii USA na rzecz rozwoju sztucznej inteligencji czy podpisanie w październiku 2020 roku Strategii USA na rzecz technologii krytycznych i wschodzących. Donald Trump zapoczątkował również wojnę handlową z Państwem Środka, w której ograniczanie pola manewru dla firm technologicznych stanowiło ważny element. Sztandarowym przykładem tych działań było nałożenie sankcji na Huawei, co oznaczało początek końca globalizacji, jaką znaliśmy, czyli opartej o symbiotyczny wzrost „Chimeryki” – gospodarek Chin i USA.

Drugim wątkiem międzynarodowym będzie wzmocnienie amerykańskich działań mających na celu poprawę współpracy z sojusznikami. W obszarze technologii przejawem tego multilateralizmu może być aktywne włączanie się USA w wielonarodowe inicjatywy zmierzające do ustalania wspólnych standardów, np. w ramach Globalnego Partnerstwa na rzecz AI zainicjowanego w 2018 roku przez Kanadę i Francję

W zakresie regulowania kwestii związanych z nowymi technologiami nowa administracja będzie musiała poradzić sobie z dwoma zestawami wzajemnie powiązanych problemów. Pierwszą płaszczyznę będą stanowić kwestie wewnątrzkrajowe, drugą – rola nowoczesnych technologii w rywalizacji międzynarodowej. Przy tym należy podkreślić, iż w wielu kwestiach związanych z utrzymaniem przez USA technologicznego prymatu demokraci i republikanie mówią jednym głosem. Dobrą ilustracją jest tu poparcie działań prezydenta wymierzonych w zwalczanie chińskiego szpiegostwa przemysłowego i ochroną praw własności intelektualnej lub dla projektu ustawy wspierającej inwestycje w amerykański przemysł półprzewodników.

W wewnątrzamerykańskiej polityce technologicznej kluczowe wydają się być trzy kwestie. Po pierwsze – walka z nierównościami społecznymi poprzez dalszy rozwój infrastruktury dającej dostęp do szybkiego Internetu, w tym sieci 5G. Celem jest zniwelowanie podziału cyfrowego dzielącego amerykańskie społeczeństwo – dobra jakość usług telekomunikacyjnych jest ograniczona właściwie do ośrodków miejskich, przez co wykorzystanie dobrodziejstw płynących np. z wykorzystania Internetu rzeczy w przemyśle i rolnictwie jest ograniczone. Z tego powodu rozwój infrastruktury teleinformatycznej (w tym lepsza alokacja częstotliwości) to jeden z najważniejszych elementów wskazywanych przez doradców Joe Bidena mających pomóc w przezwyciężeniu problemów gospodarczych spowodowanych skutkami COVID-19.

Drugim wątkiem, który będzie wyraźnie odróżniać politykę technologiczną nowego gospodarza Białego Domu od poprzednika, będzie jego stosunek do odnawialnych źródeł energii. Przełoży się zapewne na nowe programy hojnego finansowania badań z tego zakresu.

Trzecim, nie mniej ważnym tematem, jest postawa nowej administracji w kwestii działania prawa antymonopolowego (antytrustowego). Na początku października opublikowany został ponad 400-stronicowy raport podkomisji Kongresu ds. antymonopolowych i handlu. W opracowanym przez amerykańskich kongresmenów dokumencie opisane zostały monopolistyczne praktyki amerykańskich gigantów technologicznych (Apple, Amazon, Facebook i Google). Choć motywy republikanów różnią się od motywów demokratów – ci pierwsi oskarżają firmy o cenzurowanie poglądów konserwatywnych, ci drudzy obawiają się naruszeń związanych z prawem do prywatności – to jednak widać determinację całej amerykańskiej klasy politycznej, aby podjąć działania w tej materii. Decyzje te mogą mieć jednak konsekwencje geopolityczne, co płynnie przenosi nas do drugiego zestawu wyzwań stojących przed nowa administracją w międzynarodowej sferze polityki technologicznej.

Konkurencja, nie rywalizacja

W skali świata aktualnie tylko Chiny posiadają odpowiednio rozwinięty rynek wewnętrzny, który umożliwia rozwinięcie się podmiotów zdolnych do konkurowania z amerykańskimi firmami, czego przykładem są chińskie firmy wysokich technologii jak Baidu, Alibaba i Tencent (tzw. BAT). Z tego powodu przyszła amerykańska administracja stanie przed dylematem. Z jednej strony silna, sięgająca końca XIX wieku antymonopolistyczna tradycja zderzy się z koniecznością utrzymywania rodzimych firm na poziomie umożliwiającym konkurowanie z podmiotami z Chin. Siła amerykańskich podmiotów wynika z ich skali, ich rozmiar jest atutem w rywalizacji z innymi globalnymi graczami. Proces demonopolizowania pozycji Microsoftu trwał około 10 lat, wydaje się wiec, że i tym razem proces rozbijania monopolistów będzie długotrwały i rozpoczną go działania mające na celu poprawę ochrony prawa do prywatności amerykańskich użytkowników. Decyzje dotyczące podziału zostaną najprawdopodobniej odłożone na później.

Wiele wskazuje na to, że – w stosunku do poprzedniej – nowa administracja zmieni język, w którym będzie się komunikować z sojusznikami, stawiając na działania wielostronne

Drugim wątkiem międzynarodowym będzie wzmocnienie amerykańskich działań mających na celu poprawę współpracy z sojusznikami. W obszarze technologii przejawem tego multilateralizmu może być aktywne włączanie się USA w wielonarodowe inicjatywy zmierzające do ustalania wspólnych standardów, np. w ramach Globalnego Partnerstwa na rzecz AI zainicjowanego w 2018 roku przez Kanadę i Francję.

Trzecim wątkiem będzie kalibracja procesu odcinania się amerykańskich firm od chińskich łańcuchów dostaw w taki sposób, który nie będzie podkopywać własnych interesów. Tym niemniej wydaje się, że antychińska polityka w kwestii 5G zostanie podtrzymana, zwłaszcza że USA ma w ręku sporo atutów. Sankcje związane z zakazem sprzedaży Huawei mikroprocesorów mocno uderzyły w chińskiego giganta technologicznego, odcinając go od kluczowego komponentu flagowych smartfonów. Jednak nie tylko w tym segmencie chiński potentat korzysta z amerykańskich rozwiązań (lub rozwiązań wykorzystujących amerykańską technologię), okazuje się bowiem, ze kluczowe dla rozwoju technologii 5G chińskie stacje bazowe zawierają, zdaniem japońskich ekspertów z Fomalhaut Techno Solutions, blisko jedną trzecią komponentów produkowanych w USA, albo na amerykańskiej licencji. Tym samym nowa administracja będzie mogła wywierać presję na dodatkowym obszarze. Wydaje się przy tym mało prawdopodobne, aby powstrzymała się od tego typu działań, bowiem brak asertywności może przełożyć się na osłabienie amerykańskiej pozycji w dziedzinie zarządzania i kontroli globalnego Internetu, który będzie mógł zostać zastąpiony rozwiązaniami np. chińskimi, prowadząc do bałkanizacji globalnej sieci.

Wiele wskazuje na to, że w stosunku do poprzedniej nowa administracja zmieni język, w którym będzie się komunikować z sojusznikami, stawiając na działania wielostronne. Ponadto w relacjach z Chinami większej wagi może nabrać retoryka związana z nawoływaniem Pekinu do respektowania praw człowieka, choć nie zmieni to faktu, że realne działania USA będą motywowane przekonaniem o strategicznej konkurencji (już nie rywalizacji, jak określał ją Donald Trump) z Państwem Środka. Nowoczesne technologie na pewno w dalszym ciągu będą stanowić kluczowy element tego procesu.

Wesprzyj NK
Współpracownik „Nowej Konfederacji”, politolog i historyk myśli politycznej, adiunkt w Katedrze Bezpieczeństwa Narodowego UJ. W latach 2010–2017 prorektor Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. J. Tischnera, w latach 2016–2020 senator UJ. Uczestnik licznych kursów z zakresu zarządzania i biznesu (m.in. w: Zeppelin Universität, Ivey Business School) i szkoleń poświęconych militarnym aspektom wykorzystania nowoczesnych technologii (m.in. prowadzonych przez Joint Special Operations University). Ekspert ds. bezpieczeństwa i edukacji Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego oraz współpracownik Nowej Konfederacji. Zainteresowania badawcze: wymiary etyczny i społeczny wykorzystania najnowszych technologii, analiza polityczna oraz filozofia polityki. Autor monografii oraz kilkudziesięciu opracowań, artykułów naukowych i popularnonaukowych z zakresu współczesnej politologii i stosunków międzynarodowych oraz dydaktyki akademickiej i polskiej myśli politycznej. Opublikował m.in. jako współautor (z Rafałem Matyją): Wybory 2014–2015 a przemiany elit politycznych Trzeciej Rzeczypospolitej (2017); e-książkę: Nowoczesna dydaktyka akademicka. Kto kogo uczy? http://dydaktyka-akademicka.pl/ (2014); Socjologię tłumu, psychologię narodów i historiozofię w myśli społeczno-politycznej Jana Karola Kochanowskiego (2011).

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo