Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Tu nie chodzi o KPO, tylko o sprawiedliwość

Zmiany w sądownictwie powinniśmy wprowadzać nie dla UE, tylko dla nas. A Izba Dyscyplinarna miała negatywny wpływ na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości
Wesprzyj NK

Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę likwidującą Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego i wprowadzającą Izbę Odpowiedzialności Dyscyplinarnej. Politycy Prawa i Sprawiedliwości głoszą sukces, dzięki któremu Polska realizuje, ich zdaniem, życzenia Komisji Europejskiej i dostanie środki z Funduszu Odbudowy. Opozycja głosi, że niekoniecznie, ponieważ mamy do czynienia z kosmetyczną zmianą, w istocie – z rebrandingiem i w ostateczności możemy tych pieniędzy nie dostać, jeśli politycy rządzącej ekipy nie pójdą dalej.

W rzeczywistości to, czy dostaniemy pieniądze z KPO, czy nie, jest w sporze o Sąd Najwyższy i praworządność w Polsce ogólnie sprawą drugorzędną. Zmiany w sądownictwie powinniśmy wprowadzać nie dla UE, tylko dla nas. A Izba Dyscyplinarna miała negatywny wpływ na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Wbrew kłamstwom premiera Mateusza Morawieckiego, zdecydowana większość spraw toczących się przed ID nie dotyczy przestępstw pospolitych, gwałtów, kradzieży i prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości. Przeciwnie – w ubiegłym roku sprawy dotyczące przestępstw stanowiły 13 proc. wszystkich spraw, w I kwartale tego roku – 10 proc.

Wbrew kłamstwom premiera Mateusza Morawieckiego, zdecydowana większość spraw toczących się przed ID nie dotyczy przestępstw pospolitych, gwałtów, kradzieży i prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości

Największy problem ID polegał na dwóch sprawach: po pierwsze, na wątpliwym prawnie wyborze jej członków z udziałem neo-KRS. Zmiany zaakceptowane przez prezydenta nie odkręcają zmian, które spowodowała, że 23 z 25 członków Krajowej Rady Sądownictwa jest wybieranych przez polityków. Po drugie, na uprawnieniu do dyscyplinowania sędziów za wydane przez nich orzeczenie, czego nie było nawet za komuny. Podpisana przez prezydenta ustawa nie rozwiązuje tych problemów. W pewnym sensie odpowiada na nie „test niezawisłości i bezstronności” wprowadzony nową ustawą; istnieje jednak zagrożenie, że wydłuży on jeszcze postępowania przed polskimi sądami.

A już dziś są one rekordowo długie. Z dokumentów ministerstwa sprawiedliwości wynika, że w 2021 roku postępowania sądowe trwały najdłużej od 2011 roku, kiedy zaczęto zbierać dane. Co prawda resort kierowany przez Zbigniewa Ziobrę próbował zafałszować te statystyki, sztucznie dzieląc niektóre postępowania na mniejsze (i w domyśle, także krótsze) części, ale nie udało mu się ukryć wszystkich danych. Siedem lat rządów PiS doprowadziło do tego, że sądy działają wolniej niż za rządów PO-PSL, o czym zresztą pisaliśmy z Tomaszem Pułrólem w książce „Upadła praworządność. Jak ją podnieść”.

Jeśli więc nawet pozorowanie zmian przez rządzących doprowadzi do tego, że dostaniemy pieniądze z UE, to nadal nie będzie oznaczało, że w polskim wymiarze sprawiedliwości obowiązują standardy, na które zasługują Polacy. Zresztą jeśli politycy PiS przedstawialiby przelewy w ramach KPO jako dowód na to, że wszystko jest w porządku, byłoby to… uznaniem, że to do Brukseli należy ostateczne słowo odnośnie do kształtu wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Tylko że nadal będziemy mieć problem ze ślimaczącym się wymiarem sprawiedliwości, z chaosem w określaniu, kto jest sędzią, a kto nie, czy z uzależnieniem KRS, Trybunału Konstytucyjnego i prokuratury od polityków. Refleksja nad tym powinna być w centrum uwagi w dyskusji nad niekończącą się telenowelą prawną, nie zaś to, czy zmiany wystarczająco odpowiadają Brukseli.

Wesprzyj NK
Politolog, dziennikarz, tłumacz, współpracownik Polskiego Radia Lublin. Pisze doktorat z ekonomii i finansów w Szkole Doktorskiej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Publikował i publikuje też m.in. w "Gościu Niedzielnym", "Do Rzeczy", "Rzeczpospolitej", "Gazecie Wyborczej", "Tygodniku Powszechnym" i "Dzienniku Gazecie Prawnej". Tłumaczył na język polski dzieła m.in. Ludwiga von Misesa i Lysandera Spoonera; autor książkek "W walce z Wujem Samem", "Żadna zmiana. O niemocy polskiej klasy politycznej po 1989 roku", "Mała degeneracja", współautor z Tomaszem Pułrólem książki "Upadła praworządność. Jak ją podnieść". Mąż, ojciec trójki dzieci. Mieszka w Lublinie.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo