Unia Europejska w kryzysie egzystencjalnym?

2.4 Wyszehrad – widmo odtworzenia podziału Wschód – Zachód

Tak jak referenda we Francji i Holandii wiosną 2005 r. podważyły kierunek i strategię integracji zgodnie z jej neofunkcjonalną filozofią, czyli stopniowym dochodzeniem do tworu ponadnarodowego i federalizacji, a kryzys gospodarczy lat 2007-2008 doprowadził do napięć socjalnych na osi Północ-Południe, tak kryzys bezpieczeństwa (wokół Ukrainy, potem także ISIL) w 2014 r. i następujący po nim kryzys migracyjny w roku następnym niebezpiecznie zarysował możliwość odtworzenia się, źle w Europie wspominanej, osi Wschód-Zachód. Państwa na wschodzie kontynentu, a przede wszystkim Grupa Wyszehradzka (V-4) wyraźnie przeciwstawiły się bowiem unijnym planom relokacji przyjętych migrantów. W następstwie kryzysu ukraińskiego, zajęcia Krymu przez Rosję i wojny w Donbasie doszło w V-4 do wyraźnego pęknięcia w podejściu do Rosji. Wówczas Polska przyjęła ostre stanowisko wobec Moskwy, podobnie jak państwa bałtyckie, a trzej pozostali członkowie Grupy byli bardziej wobec Rosjan spolegliwii. Natomiast w podejściu do emigrantów (i aktów terroru) grupa, która coraz bardziej sprawiała wrażenie tworu „na papierze” wyraźnie wzmocniła się i zintegrowała, zasługując nawet na kąśliwe uwagi, głównie na terenie Niemiec, że przeobraziła się w "gremium renegatów", podważające jeden z fundamentów UE, czyli zasadę solidarności. W tym kontekście na zachodzie kontynentu zaczęły się nawet pojawiać dywagacje, czy przypadkiem przyjęcie państw regionu Europy Środkowej i Wschodniej do UE w 2004 r. nie było przedwczesne, a nawet czy nie było błędemii. Tym samym, pojawiło się widmo odtworzenia na kontynencie złowrogiego podziału Wschód-Zachódiii. Jednakże kolejne wydarzenia, a przede wszystkim: pierwsza wizyta prezydenta E. Macrona w regionie, który zadbał o to, by nie zjawić się w Warszawie i Budapeszcie, a więc stolicach z jego punktu widzenia najbardziej kontrowersyjnychiv, a potem wspomniane na samym wstępie tego tekstu wyniki wyborów w Austrii, i wreszcie wybory w Czechach, gdzie doszedł do władzy "lokalny Donald Trump", Andrej Babišv, raz jeszcze podważyły jedność V-4, pokazały jej kruchość. Ukazały też instytucjonalną alternatywę dla niej w postaci Trójkąta Sławkowskiego (Austria, Czechy, Słowacja), który nieformalnie wsparł E. Macron, spotykając się z jego przywódcami. A kolejnym potwierdzeniem tego stanu jest fakt, iż w bardzo istotnej kwestii dotyczącej pracowników delegowanych, którą Macron też postawił na porządku dnia (a nawet na ostrzu noża), w kluczowym głosowaniu na ten temat Czechy i Słowacja głosowały inaczej niż Polska i Węgry, co skłoniło komentatorów poczytnego i wpływowego magazynu Politico do sformułowania tezy, iż V-4 jest już tworem sztucznym i właściwie już pogrzebanymvi.
Zachowanie Budapesztu i Warszawy może skłonić zachodnie stolice do zakwalifikowania Wschodu do „drugiej kategorii”. Tymczasem siła Polski może płynąć tylko z siły Europy, a nie z pozycji przywódcy "grupy renegatów" czy "koalicji anty-Merkel”
Cała ta debata zdaje się prowadzić do dwóch wniosków: 1. Zachowanie Budapesztu i Warszawy prowadzi najważniejsze zachodnie stolice (oczywiście, Londyn już się w UE nie liczy) do wniosku, że Wschód jest jednak inny, co łatwo może skłonić je do zakwalifikowania go do "drugiej kategorii" w ramach odradzającego się od połowy 2017 r. procesu integracyjnego; 2. Rozporządzająca największym potencjałem Warszawa powinna mieć na uwadze, że jej siła będzie polegać na sojuszach, jakie zawrze. Tymczasem – niestety – w chwili, gdy wyraźnie odradza się oś Berlin-Paryż, o czym pisze grupa ekspertów z najważniejszych europejskich think tanków w raporcie z listopada 2017 r., nawołującym do przywrócenia silnego przywództwa i "ożywienia UE",vii tak cenna polska przecież inicjatywa jak Trójkąt Weimarski, jeśli nie jest martwa, to przynajmniej znajduje się w stanie hibernacjiviii. Natomiast, to więcej niż pewne, siła Polski może płynąć tylko z siły Europyix, a nie z pozycji przywódcy "grupy renegatów" czy "koalicji anty-Merkel"x, wymierzonej w główny nurt poszukiwań integracji na zachodzie kontynentu, czego ostatnio jesteśmy – niestety – nagminnie świadkami.