Unia Europejska w kryzysie egzystencjalnym?

1.3. Biała Księga i pierwsza wizja Junckera

Jak widać, ostatnio Komisja jest bardzo aktywna, a niewątpliwie najważniejszym dokumentem, jaki dotąd przygotowała jest tzw. Biała Księga nt. przyszłości UE[i] przedłożona w 1 marca 2017 r. przez jej przewodniczącego Jean-Claude Junckera. Przedstawił on projekt, zakładający pięć scenariuszy[ii] dalszego rozwoju wypadków (poniżej esencja proponowanych scenariuszy, a tuż za nimi odautorski komentarz):

  • Kontynuacja lub UE bez zmian. Unia spokojnie prowadzi rozpoczęte projekty i proponuje dalsze reformy, zachowuje jedność i unika konfliktów.

Tyle tylko, że to scenariusz minimalistyczny, już mocno skompromitowany w minionych latach w kontekście narastających wyzwań i kryzysów. Strategia chowania głowy w piasek nikogo nie zadowala, jest natomiast przepisem na katastrofę, której nikt nie chce.

 
  • Nic poza jednolitym rynkiem (ograniczenie współpracy). Zostaje wspólny rynek, ale bez gwarancji utrzymania dwóch z czterech podstawowych wolności, czyli swobodnego przepływu osób i usług.
To recepta na powrót do genezy procesu integracji, a więc do strefy wolnego handlu (EWG), od czego się wszystko po Traktatach Rzymskich w 1957 r. naprawdę zaczynało. To scenariusz minimalistyczny, mało ambitny, który raczej nikogo nie będzie zadowalał. To UE cofająca się.  
  • Ci, którzy chcą więcej, robią więcej, czyli praktycznie – Unia wielu prędkości. Najpierw jedność, później różne kręgi integracji. W każdym państwie członkowskim UE może oznaczać coś innego.
Taka „koalicja chętnych”, jak się ją w tym dokumencie nazywa, to nic innego, jak istniejąca w teorii od dawna koncepcja „twardego jądra”, rozwinięta we Francji i pojmowana tam jako „koncentryczne kręgi”. Zakłada ona podział dotychczasowych państw członkowskich na „twarde jądro” i pozostałych, a kwestią otwartą i dyskusyjną zdaje się być jedynie to, kto w tym „twardym jądrze” by się znalazł – czy może państwa strefy euro, czy dawna 15, a może nawet sześć państw, które integrację zainicjowały, a nawet jeszcze węziej – czwórka, którą Francuzi wiosną 2017 r. zwołali do Wersalu: Niemcy, Francja, Włochy i Hiszpania. To scenariusz bardzo możliwy do zrealizowania, ale zarazem niezmiernie niebezpieczny dla państw na wschodzie kontynentu, a szczególnie otwarcie kontestujących unijne polityki – i mających problemy ze wspominanym art. 7 Traktatu – Polski i Węgier, które w przypadku przyjęcia tej koncepcji niemal automatycznie zamieniają się albo w członków drugiej kategorii, albo pozostają poza UE. Wiele wskazuje na to, że ostateczne rozwiązanie będzie wyborem między „unią wielu prędkości”, forsowaną przez Niemcy i „twardym jądrem” forsowanym przez Francję
  • Robić mniej, ale efektywniej. Ograniczenie się do niezbędnego minimum, na zasadzie przyjmowania tylko tych inicjatyw, które są do zaakceptowania przez wszystkie państwa członkowskie.
 

To inny, najbardziej popularny w literaturze fachowej scenariusz dalszej integracji zwany „Unią wielu prędkości”, mocno forsowany przez Niemcy, a ostatnio przez kanclerz Angelę Merkel. Chodzi o to, by utrzymać w procesie integracyjnym wszystkich zainteresowanych, ale niejako na różnych poziomach, co w istocie rzeczy już jest faktem, bo np. nie wszystkie państwa należą do strefy euro, Schengen itp. To scenariusz być może najbardziej prawdopodobny – i to nie tylko dlatego, że forsowany przez silne Niemcy.

  • Robić wspólnie znacznie więcej, czyli głębsza integracja. Oznacza to większe uprawnienia dla instytucji unijnych, szybsze decyzje, zgodnie z logiką znaną już od "raportu pięciu prezydentów" i forsowaną przez Komisję.
  To nic innego, jak projekt federalizacyjny, który przy dzisiejszych nastrojach opinii publicznej w UE ma raczej niewielkie szanse realizacji. Wydaje się, że próba jego dalszego forsowania przez instytucje unijne, czy nawet, co mniej prawdopodobne, poszczególne stolice, szybko mogłaby okazać się przeciwskuteczna, grożąc dalszymi podziałami.

Wiele wskazuje na to, że ostateczne rozwiązanie będzie wyborem między scenariuszem trzecim i czwartym, tzn. unią wielu prędkości forsowaną przez Niemcy i twardym jądrem forsowanym przez Francję[iii] i osobiście prezydenta Emmanuela Macrona, do czego jeszcze wrócimy. A jeszcze bardziej prawdopodobne jest to, że dojdzie do kolejnego kompromisu na tej integracyjnej ścieżce, a kluczową rolę pod tym względem odegrają Berlin i Paryż, jeszcze bardziej wzmocnione po Brexicie.