Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
„Białe małżeństwo”, zawarte a nieskonsumowane, od czasów papieża Marcina V podlegało dyspensie. Regulację zawartą w sformułowaniu „matrimonium ratum sed non consummatum” można metaforycznie odnieść do stosunku Niemiec wobec wojny na Ukrainie.
Dozbrajanie z przeszkodami
Niemcy święcie zawierzyli iluzji, że jako jedyny kraj Zachodu posiadają magiczny wpływ na Rosję i mogą przyczynić się do jej europeizacji
27 lutego, cztery dni po napaści Rosji na Ukrainę, Niemcy zerwali z dziewiczym statusem „cywilnego mocarstwa”, które od lat 70. na zagranicznej agendzie praktykowało pacyfistyczną soft power i polityczny idealizm. Unikało skutecznie partycypowania w „operacjach militarnych”, preferując udział w „operacjach stabilizacyjnych”, szkoląc autochtonów jak w Afganistanie czy Iraku i pomniejszając stan oraz uzbrojenie Bundeswehry. Przed trzema miesiącami rządząca koalicja poprzez słowa kanclerza Olafa Scholza zawarła małżeństwo z nową geopolityczną strategią. Jej filary są następujące: koniec z umizgami do Rosji, dozbrojenie Bundeswehry za 100 mld euro i – przede wszystkim – dozbrojenie walczącej Ukrainy. Dopiero jednak 26 kwietnia minister obrony Christine Lambrecht przełożyła zapowiedź kanclerza na konkrety. Nowy paradygmat w polityce zagranicznej Niemiec oznaczał, że znad Renu na ukraiński front nad Dnieprem przekazana zostanie ciężka i nowoczesna broń ofensywna zachodniej produkcji, w tym czołgi Gepard, kompleksowy system z dwoma działami przeciwlotniczymi. Z 50 zapowiedzianych czołgów, z parkingów firm producenckich, pierwszych 15 miałoby dotrzeć na Ukrainę w czerwcu. Całkiem niedawno liczbę czołgów zwiększono do 30, a liczba pocisków ma wynieść 59 tysięcy. Wyszkolenie żołnierzy ukraińskich przejął na swoje barki producent – firma KMW – a Bundeswehra do szkolenia ukraińskich pancerniaków oddała do dyspozycji swoje poligony.
Druga ultranowoczesna broń artyleryjska, Haubitzen 2000, jednakże w liczbie 7 sztuk, tym razem z magazynów Bundeswehry (i 5 sztuk z magazynów w Holandii), według dobrze poinformowanego „Bild-Zeitung” miałaby także w czerwcu dotrzeć na Ukrainę. Niemcy zapewnili szkolenia w swojej bazie Idar-Oberstein na wszystkich 12 egzemplarzach. Kolejne haubice Ukraina zakupi bezpośrednio u producenta KMW.
Zależność między wrzutkami Putina o bombie atomowej a kolektywnym koszmarem Niemców (obsesyjnym lękiem przed wojną atomową) w praktyce politycznej jest pewna
Nie padła natomiast do dziś zapowiedź konkretyzująca wysłanie na Ukrainę czołgów Marder, choć rządzące w Berlinie partie koalicyjne i opozycyjna CDU zadecydowały przed miesiącem, że dostarczenie ciężkiej broni nastąpi w ramach wymiany sprzętu z członkami NATO z Europy Środkowo- Wschodniej (w tym z Polską). W zamian za znany ukraińskiej armii sprzęt postsowiecki, ci ostatni mieliby otrzymać uzbrojenie niemieckie (czołgi Leopard 1), przy uwzględnieniu, że nie zagrozi to zdolnościom obronnym Niemiec w ramach NATO. Producent Rheinmetall obiecał wysyłkę czołgów na Ukrainę od połowy czerwca. Brakuje mu jednak zezwolenia od rządu Scholza. Obydwa kluczowe ministerstwa, znajdujące się w rękach Partii Zielonych – resorty spraw zagranicznych i gospodarki – dawno już sygnalizowały swoją zgodę. Ostateczną decyzję blokuje jednak urząd kanclerski. Naciskany przez media rzecznik prasowy rządu Steffen Hebestreit przed 5 tygodniami uprzejmie informował o „bliskiej” decyzji kanclerza dotyczącej wysyłki czołgów na Ukrainę. Czołgi czekają więc na parkingach firmy zbrojeniowej. Politycy rządzących partii tłumaczą się, że żaden z krajów unijnych nie dostarcza czołgów zachodniej produkcji na Ukrainę i taki eksport wymaga konsultacji z partnerami. Wiarygodność Niemiec została jednak całkiem niedawno silnie podważona: członkowie gabinetów krajów natowskich seryjnie zaprzeczyli niemieckiej wiceminister obrony Siemtje Möller, twierdzącej, że istnieje porozumienie między państwami natowskimi o niewysyłaniu na Ukrainę czołgów zachodniej produkcji.
Sprawa wymiany czołgów z Polską znalazła się więc w ślepym zaułku. Warszawa miała otrzymać Leopardy w zamian za 240 postsowieckich czołgów T-72, które miały trafić na Ukrainę. Rząd w Warszawie obstaje jednak przy najnowszym typie, który nie jest nawet na wyposażeniu Bundeswehry. Berlin zgadza się na wydanie starszego modelu. Tymczasem Czechy przekazały już Ukrainie 40 czołgów T-72 i zamierzają dostarczyć kolejnych 20, co rząd Scholza zobowiązał się zrekompensować do końca tego roku 15 czołgami Leopard 2A7+, w tym także czołgiem górskim. W pakiecie z Berlina jest wyszkolenie czeskiej obsługi czołgu. Negocjowane obecnie porozumienie obejmuje zakup przez Pragę 50 kolejnych czołgów tego samego typu.
Żółwie tempo Scholza
Rheinmetall obiecał wysyłkę czołgów na Ukrainę od połowy czerwca. Brakuje mu jednak zezwolenia od rządu Scholza. Czołgi czekają więc na parkingach firmy zbrojeniowej
Nawet jeśli uwzględni się, że niemieckie szpitale przyjmują rannych ukraińskich żołnierzy, niemiecki wywiad wojskowy wspiera wywiad ukraiński, a rząd kanclerza Scholza wyasygnował ze środków unijnych 500 mln euro na samodzielny zakup sprzętu przez Kijów, to pozostaje faktem, iż militarne wsparcie Ukrainy przez największy unijny kraj uzasadnia przywołane na początku sformułowanie z kart prawa kościelnego. „Mam wrażenie, że kanclerz gra na czas”, komentował ukraiński ambasador w Berlinie Andrij Melnyk. Ten enfant terrible w dyplomatycznym Berlinie twierdzi nawet, że Scholz „pozwoli doczekać do rozejmu na froncie i uniknąć trudnych, a odważnych decyzji”. Scholza łaja także Christoph Heussgen, główny doradca w agendzie zagranicznej Angeli Merkel: „Zawsze jako ostatni i z minimalistyczną ofertą”. Tak było z wyrzuceniem Rosji z systemu bankowego Swift, z Nord Stream 2 i tak jest z dostarczeniem broni Ukrainie.
Połowa Niemców popiera jednak żółwie tempo i minimalistyczny kurs Olafa Scholza, który od końca marca – pomimo uchwały parlamentu – nie dostarczył na Ukrainę ciężkiej broni. Prominentni intelektualiści napisali do Scholza list z apelem o zaniechanie dozbrojenia Niemiec. Zależność między wrzutkami Putina o bombie atomowej a kolektywnym koszmarem Niemców (obsesyjnym lękiem przed wojną atomową), nie jest wprawdzie naukowo dowiedziona, za to w praktyce politycznej – pewna. W ciągu 30 lat od zjednoczenia Niemcy umościli się w równoległym świecie, w strefie podwyższonego komfortu, gdzie większość mieszkańców kraju traktuje demokrację, praworządność i wolność jako rzecz najbardziej oczywistą.
Nie ulega wątpliwości, że stanowisko Zielonych jest przychylne dla dostaw broni na Ukrainę, na co wskazuje choćby wizyta ich liderki, a zarazem szefowej dyplomacji Annaleny Baerbock nad Dnieprem. Podobne jest stanowisko części kanclerskiej partii SPD, łącznie z minister obrony Marie Strack-Zimmermann. Baerbock i Strack-Zimmermann nie naciskają jednak wystarczająco silnie na kanclerza, by ten przyśpieszył działania.
Politycy wzruszają ramionami
Stosunek do przyznania Ukrainie i Mołdawii statusu unijnych kandydatów zrewiduje niemiecko-francuskie przywództwo w UE. Warszawa, Praga czy Tallinn nie zaakceptują berlińsko-paryskiego przywódczego duetu, jeśli zdecyduje się on na odmowę
Owszem, od zestrzelenia malezyjskiego samolotu przez Rosjan w 2014 Niemcy patrzą bardziej krytycznie na Rosję Putina, rozluźniając z nią swoje więzi. Zamiera zarówno wymiana młodzieży, jak i wymiana kulturalna, nie mówiąc już o turystycznych wyjazdach Niemców kamperem do bezkresnej Rosji. Jednak już media w Niemczech poświęciły w ostatnich dniach tematowi wojny na Ukrainie mniej uwagi niż piłkarskiemu finałowi Ligi Mistrzów. Tymczasem inwazja Putina pochłonęła już więcej ofiar niż wojna w Bośni. Jak trafnie puentuje politolog z Berlina, dr Astrid Irrgang, na naszych oczach tworzy się nowy podział świata, w którym „Rosja z mocarstwa regionalnego zamierza przejść do klubu supermocarstw”. Jednocześnie Niemcy, Europa i cały wolny świat muszą obronić swoje cywilizacyjne zdobycze: od politycznej aksjologii, przez kulturę po zachodni styl życia. I tego aspektu brakuje na samym dole piramidy niemieckiego społeczeństwa w debacie publicznej, czy w rozmowach przy stole. W efekcie ignoruje go polityczny establishment. Zbiega się to od dłuższego czasu ze wzruszeniem ramion przez znaczną część niemieckich polityków, którzy w ten sposób reagują na konkluzje kolegów z Europy Środkowo-Wschodniej. To dlatego w Berlinie nie brano pod uwagę po 2015 roku głosów ostrzegających przed budową Nord Stream 2. Były odrzucane jako kasandryczne i uwzględniające wyłącznie niebezpieczeństwo, jakie groziło po zerwaniu umowy dotyczącej bałtyckiej rury – zagrożenie dryfem Putina w kierunku Chin.
Niemcy święcie zawierzyli iluzji, że dzięki dopieszczeniu Rosji w ramach rekompensaty za zbrodnie z lat II wojny światowej, dzięki samej znajomości Rosji i szczególnym relacjom handlowym, jako jedyny kraj Zachodu posiadają magiczny wpływ na partnera na wschodzie i mogą przyczynić się do jego europeizacji. Podejście „Rosja first” powodowało, że niemieckie kręgi feministyczne z kolei zbyły rewolucję, w dużej części zainicjowaną przez Białorusinki w państwie Łukaszenki w 2020 roku. Kręgi gospodarcze między Odrą a Renem do dziś przymykają oczy na morderstwa Putina, o ile na szali wagi znajdują się interesy finansowe. Lewicowi studenci podpisują listy otwarte, w których Ukraińcy – po Buczy – są wzywani do kapitulacji przed rosyjską soldateską w imię pokoju. Dopiero w ostatnich dniach znany Timothy Snyder na łamach największego opiniotwórczego magazynu „Der Spiegel” uświadomił Teutonom, że uzależnili się od dostaw energii z państwa Putina jak od taniej stacji benzynowej, stojącej za drzwiami garażu, gdyż jako „mocarstwo pokojowe” jak ognia unikali dostaw od „agresywnych, rewanżystowskich, skrajnie prawicowych imperiów”. I przeoczyli, że finansowali „faszystowski, rosyjski reżim, prowadzący wojnę na wyniszczenie przeciwko sąsiadowi, który, na równi z narodem rosyjskim, w 1941 roku był celem niemieckiej agresji”. Dopiero po 24 lutego rząd Scholza rozpoczął poszukiwanie innych źródeł energii. Planowany jest import gazu z Kataru i węgla z Kolumbii, bez względu koszty związane z ochroną klimatu i praw człowieka.
Co zrobią Francja i Niemcy>
Skoro jednak w Berlinie wojny na Ukrainie nie traktuje się jako obrony zachodniej cywilizacji (jak traktuje się ją na wschodniej flance Unii), to stosunek do przyznania Ukrainie i Mołdawii statusu unijnych kandydatów zrewiduje na czerwcowym szczycie Wspólnoty niemiecko-francuskie przywództwo w UE. Warszawa, Praga czy Tallinn nie zaakceptują berlińsko-paryskiego przywódczego duetu, jeśli zdecyduje się on na odmowę. Unii grozi więc spór, o ile nie rozłam, na tle wyboru kierunku ogólnej strategii Brukseli wobec dalszej wojny na Ukrainie: czy Unia ma dążyć do zakończenia tej wojny w duchu sugerowanym w Davos przez Henry Kissingera – przez ustępstwa Kijowa dotyczące terytorium oraz rezygnację z włączenia Ukrainy i Mołdawii do UE i NATO?
Czy Unia ma dążyć do zakończenia tej wojny w duchu sugerowanym w Davos przez Henry Kissingera – przez ustępstwa Kijowa dotyczące terytorium oraz rezygnację z włączenia Ukrainy i Mołdawii do UE i NATO?
Jeszcze jeden temat, podrzucony przez Putina, może podzielić Wspólnotę. Prezydent Rosji w rozmowie telefonicznej z premierem Włoch Mario Draghim zasugerował zakończenie blokady eksportu zboża z Ukrainy, jeśli w zamian Zachód zawiesi swoje sankcje. Na premiera Draghiego – berlińskiego sojusznika w Rzymie – presję wywierają dwa koalicjanci, proputinowscy i populistyczni Berlusconi i Salvini, a w Paryżu – prezydent Macron (przed wyborami do parlamentu) i wewnętrzni prorosyjscy konkurenci, Jean-Luc Mélenchon na lewicy i Marine Le Pen na prawicy. Macron, który peroruje: „Rosja zwyciężyć nie może, ale i nie może zostać upokorzona”, kopiuje kanclerza Scholza. Obydwaj są gotowi, by pośredniczyć między Zełenskim a Putinem. Do wyobraźni w Berlinie powinien jednak przemówić przykład Finlandii i przede wszystkim Szwecji, która na kołku zawiesza 200-letnią neutralność. O przedwczesnych rokowaniach z Rosją, jak i o neutralności Ukrainy i Mołdawii nie może być mowy. Tym bardziej że pozycje Kijowa i Moskwy są od siebie tak odległe, jak nie były od początku rosyjskiej agresji, a Rosja nie ustanie w wysiłkach na rzecz destabilizowania regionów przy swojej zachodniej granicy. Do uszu Scholza dochodzą też wyraźnie słowa premier Estonii Kai Kallas, która – wzorem prezydenta USA Joe Bidena – stawia na militarne zwycięstwo nad Rosją, a nie na negocjacje, widząc wszak, jak Bałtyk dzięki Finlandii i Szwecji staje się „morzem natowskim”. Ciągle realną alternatywą pozostaje więc przejęcie przez Scholza do spółki z Macronem (który do Kijowa wysłał właśnie swoją szefową dyplomacji i dostarcza tam ciężkiej broni) rzeczywistego przywództwa w Europie, zbalansowanie priorytetów Europy Środkowo-Wschodniej i starej Europy reńskiej przy włączeniu do unijnej rodziny Ukrainy i Mołdawii.
Dwa wydarzenia ostatnich dni szczęśliwie przybliżają takie rozwiązanie: kompromis w postaci unijnego embarga na import ropy z Rosji w wysokości 2/3, przyjęty pomimo pierwotnie rozbieżnego stanowiska wśród samych członków z Europy środkowowschodniej (Czechy, Słowacja, Bułgaria i Węgry stawały okoniem), a w Berlinie – deal rządzącej koalicji z największą partią opozycyjną, CDU/CSU, o włączeniu do konstytucji ustawy o dozbrojeniu Bundeswehry sumą 100 mld euro.
Ps… Towarzysz Putin /kgb/, tow. Miedwiediew, Ławrow, Pieskow (Rosjanie), Rosja: naszym ostatecznym celem jest – na obecnej wojnie – maksymalne wymordowanie Ukraińców /wszystkich/ i zniszczenie całej Ukrainy… co się właśnie dzieje.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Artykuł z miesięcznika:
Jak wydarzenia współczesne i historyczne kształtują indyjską politykę zagraniczną? Autor książki analizuje jej ewolucję w dynamicznym kontekście geopolitycznym Azji i świata
Zielony Ład jest w obecnym kształcie nie do utrzymania i musi zostać głęboko zrewidowany
Czy zakończenie konfliktu między Izraelem a libańskim Hezbollahem faktycznie się dokonało? Jak Morze Bałtyckie zostanie zabezpieczone przed Rosją? Co sprawiło, że notowania dolara kanadyjskiego i meksykańskiego peso gwałtownie spadły?
Donald Trump zrobił wiele, aby uniknąć chaosu znanego z pierwszej jego kadencji. Nie mam jednak przekonania, że oznacza to, że teraz uda mu się zupełnie uniknąć oporu materii. Dojdzie natomiast, moim zdaniem, do tego, co określiłbym mianem instytucjonalizacji w USA sporu pomiędzy globalizmem a lokalizmem.
Czy wykorzystanie pocisków balistycznych ziemia-ziemia zmienia sytuację Ukrainy? Jak podziałało ono na Rosję? Jakie tematy podjęto podczas szczytu grupy G20 w Rio de Janeiro?
Może zamiast pomstować na firmy azjatyckie i demonizować ich rządy, wraz z przypisywaniem im nieczystych intencji, warto by było po prostu je naśladować
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie