Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Gdzie się podział COVID?

Dziś prawie 200 ofiar dziennie i dziesiątki tysięcy zakażeń nawet na rządzących nie robią wrażenia. Gdyby takie dane – nawet mając szczepionkę – odnotowano rok temu, mielibyśmy kolejną odsłonę lockdownów i działań prewencyjnych
Wesprzyj NK

W ciągu ostatniego tygodnia zdiagnozowano w Polsce… Nie oszukujmy się, nikt nie przeczyta komentarza zaczynającego się w ten sposób. Bo czy kogokolwiek to jeszcze interesuje? Przytłoczeni dramatyczną sytuacją na Ukrainie, szybko zapomnieliśmy o pandemii koronawirusa. Tymczasem wróg nadal jest między nami. Choć daleko poza naszym zainteresowaniem.

Pandemie przemilczane

Niewątpliwie formuła codziennego raportowania danych epidemicznych wyczerpała się. A w gronie ekspertów mówi się żartobliwie, że ci komentujący niedawno epidemię, stali się dziś ekspertami od ruchu rosyjskich i ukraińskich wojsk. Parafrazując słynnego amerykańskiego politologa – to „koniec pandemii” (w liczbie mnogiej). Dziękuję za uwagę.

Były już w historii pandemie zapomniane, tragiczne, ale z przyczyn politycznych przemilczane

Jednak czy udając, że pandemii nie ma, faktycznie zyskujemy przewagę nad niewidzialnym wrogiem? Nic bardziej mylnego. Wszak były już w historii pandemie zapomniane, tragiczne, ale z przyczyn politycznych przemilczane. Jak choćby pandemia wirusa grypy – tzw. hiszpanka. Wybuchła pod koniec I wojny światowej. I zarówno Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja jak i Niemcy nałożyły cenzurę na informację o niej, żeby nie łamać i tak już niskiego morale społeczeństwa pod koniec wyniszczającej wojny. Cenzury nie było w Hiszpanii, która raportowała o ofiarach wirusa, stąd nazwa i wrażenie, że to tam się głównie epidemia toczyła. Ile ofiar pochłonęła ta epidemia, a może raczej pandemia? Szacuje się, że liczba jej ofiar znacząco przewyższyła liczbę ofiar wszystkich frontów I wojny światowej i wyniosła od 20 do nawet 100 milionów ofiar. Wojna pochłonęła około 14 milionów istnień. Na grypę hiszpankę zachorowało około 500 milionów ludzi na całym świecie. Jedna trzecia ówczesnej populacji. Ogromny rozrzut szacunków śmiertelności wynika z cenzury tej pandemii, największej po czarnej śmierci, a może nawet większej. Stąd też inna nazwa tej pandemii: „zapomniana”.

Dzisiaj sytuacja wygląda podobnie, zarówno w Polsce jak i w innych krajach. Ogromna mobilizacja Polaków związana z pomocą uchodźcom wojennym z Ukrainy, automatycznie zawiesiła w przestrzeni społecznej pandemię koronawirusa. Zniesiono nawet część obostrzeń, zapowiadając ustami urzędników ministerstwa zdrowia na kwiecień niemal zupełne zakończenie walki z patogenem. I to nawet mimo oficjalnych ostrzeżeń ministra, że trend spadkowy nowych przypadków istotnie ostatnio wyhamował.

Ze względów zrozumiałych z punktu widzenia pomocy humanitarnej, nie testuje się też uchodźców z Ukrainy, którzy – podobnie jak wielu Polaków – mogą być nosicielami wirusa. A poziom wyszczepienia jeszcze przed wojną był tam znacznie niższy, niż w Polsce i dziś wynosi około 35 procent. W Polsce – przypomnijmy – około 59 procent. Sytuacja wojenna wymaga oczywiście szybkiej adaptacji, na jaką pozwala też dostępna szczepionka przeciwko koronawirusowi. Ale wirus nie czyta portali, nie ogląda telewizji, po prostu się roznosi. I nadal jest zagrożeniem, nawet jeśli udajemy, że go nie ma.

Odwróć wzrok

Według Google Trends, popularność haseł związanych z pandemią regularnie maleje

Tymczasem polskie media nie są w najmniejszym nawet stopniu tematem zainteresowane. Co znaczy, że są to artykuły i materiały, które się „nie klikają” i nie ma nawet sensu ich pisać ani montować. Nie sprzedadzą już żadnej reklamy, nie wygenerują ruchu na witrynie. Na stronach głównych portali informacyjnych widomości o pandemii nie istnieją w ogóle (tvp.info, tvn24.pl, onet.pl, gazeta.pl – przegląd o godzinie 8.45 16 marca br.). Nieco lepiej sytuacja wygląda w krajach zachodnich. Choć szybki przegląd nagłówków wiodących portali nie przynosi wysoko spozycjonowanych newsów na temat epidemii. Są bannery do raportów, skróty informacji z działu covidowego. Ale nic, co skłaniałoby do kliknięcia.

Według Google Trends, witryny pozwalającej na sprawdzenie popularności wyszukiwanych terminów w najpopularniejszej na świecie wyszukiwarce internetowej, popularność haseł związanych z pandemią regularnie maleje. W 90-dniowym okresie słowo „covid” swój szczyt osiągnęło pod koniec stycznia (wartość 100, oznaczająca najwyższy poziom zainteresowania hasłem w analizowanym czasie), kiedy szalał wariant omikron. Od tego czasu zainteresowanie tą frazą spadło do najniższego poziomu w obserwowanym okresie (do wartości 19). Jest też najniższe od ostatnich 12 miesięcy. Identycznie sytuacja wygląda z polską frazą „koronawirus”. Także wyszukiwania słowa „szczepionka” i „szczepionka na covid” oraz pokrewnych fraz nie pozostawiają wątpliwości. Nikt się pandemią już nie przejmuje i nie szuka na jej temat informacji.

Gdzie jesteśmy?  

Od danych jednak nie uciekniemy, a wcale nie są one optymistyczne. Według informacji Ministerstwa Zdrowia z 16 marca, ostatniej doby zarejestrowano 14 tysięcy 480 nowych przypadkach zakażeń koronawirusem. Zmarło 151 osób zakażonych koronawirusem. W szpitalu przebywa w całej Polsce 7636 chorych z COVID-19, w tym 464 pod respiratorem, czyli ich stan jest ciężki. Dzień wcześniej zarejestrowano natomiast 12 tysięcy 695 zakażeń SARS-CoV-2, z czego 1445 to ponowne zakażenia. Zmarło 178 osób z COVID-19. Prawie 8 tysięcy osób było hospitalizowanych z tego powodu, w tym 482 znajdowało się pod respiratorem.

Nasza reakcja wygląda na zachowanie dziecka, które zasłaniając oczy myśli, że zagrożenie zniknęło. Nie zniknęło i na dłuższy czas będzie wpisane w naszą codzienność

Gdyby takie dane – nawet mając szczepionkę – odnotowano rok temu, mielibyśmy kolejną odsłonę lockdownów i działań prewencyjnych. Ale dziś prawie 200 ofiar dziennie i dziesiątki tysięcy zakażeń nawet na rządzących nie robią wrażenia. Zaadaptowaliśmy się, odwróciliśmy wzrok od ofiar pandemii. Naszą uwagę przykuła wojna.

Nikogo nawet nie przejęła specjalnie wiadomość, że na horyzoncie pojawił się właśnie nowy „mutant”. Deltakron. Połączenie najgorszych cech delty, powodującej ciężki przebieg choroby COVID-19, i omikrona, o bardzo wysokiej zaraźliwości. Jak doszło do powstania tego rekombinowanego wirusa? Rekombinacje powstają, gdy u jednej osoby nastąpi zarażenie dwoma wariantami na raz, tłumaczy wirusolog prof. Lawrence Young z University of Warwick. I nie ma w tym niczego wyjątkowego, bo tak właśnie ewoluują wirusy. Ale czy mamy się czego bać? Teoretycznie bowiem zagrożenie wydaje się wysokie.

Nie sądzę, aby ludność musiała się o to martwić” uważa dr Amesh Adalja, specjalista chorób zakaźnych z amerykańskiego Johns Hopkins Center for Health Security. I podkreśla, że deltakron jest bardziej „określeniem typu clickbait niż realnym zagrożeniem, z którym mamy do czynienia”. Czyli rekombinacja ma nie dawać wirusowi jakiś specjalnych supermocy dwóch wariantów. A może po prostu nikogo już ten problem nie obchodzi i wcześniejsze alarmistyczne artykuły, dziś są jedynie uspokajającą notką na stronie specjalistycznego portalu?

Gdzie się więc podział COVID? Gdzie ta panika, która towarzyszyła nam nawet wtedy, gdy zakażeń było kilka razy mniej, niż dziś? Po ostatnie fali związanej z omikronem, teraz żyjemy innymi wydarzeniami. Dramatem Ukraińców, zabijanych przez rosyjskiego najeźdźcę. I wcale nie chodzi o to, żebyśmy bez przerwy musieli się bać wirusa. Ale jeśli zagrożenie istnieje i z jego powodu umierają ludzie, to czy jest to dobry moment, by znosić wszelkie ograniczenia, chociażby nakaz noszenia maseczek czy stosowanie zachęt do zaszczepienia?

Nadal wśród najskuteczniejszych działań zabezpieczających są szczepienia. Którymi teraz należy w szczególności objąć uchodźców z Ukrainy i pomagające im osoby

Jesteśmy dziś na innym etapie. Przyzwyczailiśmy się do pandemii. Ale nasza reakcja wygląda na zachowanie dziecka, które zasłaniając oczy myśli, że zagrożenie zniknęło. Nie zniknęło i na dłuższy czas będzie wpisane w naszą codzienność. I nadal wśród najskuteczniejszych działań zabezpieczających są szczepienia. Którymi teraz należy w szczególności objąć uchodźców z Ukrainy i pomagające im osoby. Wtedy jest szansa, że pandemia faktycznie wygaśnie.

Wesprzyj NK
Stały współpracownik „Nowej Konfederacji”, ekspert ds. zdrowia, adiunkt w Collegium Medicum UWM w Olsztynie, doktor socjologii, członek Polskiego Towarzystwa Socjologicznego i Polskiego Towarzystwa Komunikacji Medycznej, wykładowca socjologii zdrowia i medycyny dla studentów kierunków medycznych. W swojej pracy naukowej podejmuje problemy komunikacji medycznej, technologii medycznych, jakości życia i funkcjonowania chorych na choroby rzadkie oraz zachowań zdrowotnych. Autor stałej rubryki „Klinika NK” o zdrowiu, geopolityce, technologii i nauce.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo