Prawdziwa reforma edukacji. Wymyślić polską edukację na nowo
Streszczenie raportu Anny Jesionowskiej, Piotra Jesionowskiego,
Sebastiana Bobera i Jaremy Piekutowskiego
dla „Nowej Konfederacji”
Polska szkoła potrzebuje prawdziwej, gruntownej reformy. Jej problemy to m.in. bardzo niskie wynagrodzenia nauczycieli, braki kadrowe, antyinnowacyjny model edukacji, „testomania”, i anachroniczna podstawa programowa, ograniczająca możliwość twórczego działania nauczyciela. Sama likwidacja gimnazjów lub kosmetyczne zmiany nie rozwiążą problemów. Prezentujemy propozycję prawdziwej reformy edukacji.
Propozycja reformy edukacji w Polsce
Podstawa programowa okazuje się dokumentem anachronicznym, skostniałym, w małym stopniu uwzględniającym rewolucję internetową, skupionym na nauczaniu twardych danych
- Postulujemy całkowitą likwidację obecnej podstawy programowej i stworzenie jej na nowo w formie elastycznej podstawy, zorientowanej na kompetencje takie jak szukanie odpowiedzi, współpraca, analizowanie faktów, umożliwiającej nauczycielowi twórczą pracę.
System oceniania traktowany jest często jako narzędzie kar i represji, a nie jako motywator do pracy nad sobą, poszerzania wiedzy i umiejętności.
- Postulujemy stworzenie systemu oceniania umożliwiającego docenienie wkładu pracy, dokonanego postępu i zaangażowania oraz samodyscypliny ucznia; obejmującego samoocenę i codzienną informację zwrotną.
Polska szkoła promuje powierzchowne uczenie się, niewzbogacające uczniów intelektualnie (zbyt mało czasu poświęcanego na ćwiczenia umysłowe). Nadmiernie faworyzuje uczniów spolegliwych, „wzorowych”
- Postulujemy budowanie relacji mistrz-uczeń, zmianę priorytetowej perspektywy pracy z indywidualnej na zespołową oraz zniesienie sztywnego podziału klas/roczników i przedmiotów.
- Postulujemy ograniczenie liczby egzaminów, odchodzenie od systemu testowego i porównywania szkół w rankingach.
- Postulujemy likwidację Karty Nauczyciela i wprowadzenie dwustopniowego awansu zawodowego oraz uproszczenie wynagrodzeń.
- Postulujemy zwiększenie autonomii dyrektora szkoły i odciążenie go od działań organizacyjnych.
- Postulujemy zmianę finansowania oświaty: finansowanie wynagrodzeń ze środków MEN, a infrastruktury i kosztów administracyjnych – ze środków samorządu.
Koncepcja ok. Jednakże zwiększając kompetencje dyrektorów nalezy tymi stanowiskami zainteresować (w tym finansowo co nie obciąży tak bardzo budżetu) nową grupę managerów (tak zrobiła Margaret Thatcher). Obecny system ich wyboru jest fikcją sterowana przez kuratorium/dzielnicę
treść raportu raczej mnie zasmuca.
Nie rozumiem jakie cele ma mieć “rekomendowany” system edukacji.
Nie zgadzam się, z twierdzeniem, że polska szkoła nastawiona jest na “twardą wiedzę” a nie na “poszukiwanie informacji”. Jest – niestety – odwrotnie. Do pracy zgłaszają się wtórni analfabeci, którzy nie posiadają wiedzy i kompetencji kulturowych czy naukowych, których powinno się wymagać od człowieka posiadające ŚREDNIE wykształcenie.
W tekście brak jest odwołania – jakiegokolwiek – do rzeczywistych przemian społecznych i gospodarczych, które powodują, że właśnie umiejętność uczenia się, stanie się istotną przewagą w przyszłości. Zamiast tych wszystkich “miękkich” kompetencji wprowadziłbym lekcje łaciny i ostre zakuwanie historii starożytnej. Dlaczego? Bo nie znajduje żadnego odniesienia do współczesności. Powoduje nabycie kompetencji niewątpliwie nie do przecenienia: umiejętności uczenia się abstrakcyjnych a jednak powiązanych ze sobą treści. To jest ta umiejętność, która daje przewagę konkurencyjną. Nie umiejętność korzystania z Google’a czy Wikipedii.
Jest też nie do przyjęcia, by to dyrektor decydował o “charakterze” szkoły. To może robić wyłącznie organ prowadzący. To jest kwestia infrastruktury i budżetowania.