Wszystkie treści NK dostajesz teraz za darmo dzięki wsparciu naszych Darczyńców. Zostań jednym z nich!

Wesprzyj nas
Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Długi Wrzesień ’39. Polska ofiara krwi jako katastrofa wyobraźni

Korzenie Września sięgają co najmniej XVII wieku, a paradoksy polskiej tożsamości, które uwidocznił, trwają po dziś dzień. Zadanie przerwania pętli samobójczego patriotyzmu – wciąż przed nami.
Wesprzyj NK
Rozmowa o Wrześniu jest czymś znacznie więcej niż dyskusją o przeszłości. Jesień 1939 r. to nie tylko jeden z kilku najważniejszych momentów w historii Polski (lub w ogóle najważniejszy). To także punkt zbiegu najbardziej rdzeniowych tendencji polskiej tożsamości, zderzającej się z fundamentalnymi dla jej istnienia i kształtu ograniczeniami świata zewnętrznego. Wrzesień to także koniec dawnej Polski: tej, która od XIV w. parła na wschód i konkurowała o rolę lidera pomostu bałtycko-czarnomorskiego, i początek Polski nowej, pojałtańskiej. Rozmowy o tym Momencie wzbudzają i będą jeszcze długo wzbudzać silne emocje, bo mimo upływu 80 lat wciąż nie mamy jasności, jak należy go rozumieć, wraz z licznymi paradoksami i przeciwieństwami, które się w nim splotły. Spory o Wrzesień to spory o polskość. Nie...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

prezes i założyciel „Nowej Konfederacji”, dyrektor programowy Krynica Forum w 2022 roku, dyrektor Wydawnictwa Nowej Konfederacji. Autor książki "Między wielkością a zanikiem. Rzecz o Polsce w XXI wieku", współautor "Wielkiej gry o Ukrainę". Politolog zaangażowany, publicysta i eseista, organizator. Absolwent UMCS i studiów doktoranckich na UKSW. Pierwsze doświadczenia zawodowe zdobywał w Polskim Radiu i, zwłaszcza, w „Rzeczpospolitej” Pawła Lisickiego, później był wicenaczelnym portalu Fronda.pl i redaktorem kwartalnika „Fronda”. Następnie założył i w latach 2010–2013 kierował kwartalnikiem „Rzeczy Wspólne”. W okresie 2015-17 współtwórca i szef think tanku Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Publikował też m.in. w „Gazecie Polskiej”, "Gazecie Wyborczej", „Gościu Niedzielnym”, "Dzienniku Gazecie Prawnej", "Arcanach", „Polsce The Times”, „Super Expressie”, "Fakcie". Pochodzi z Lublina, mieszka w Warszawie.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 777 / 26 000 zł

37.60 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

28 odpowiedzi na “Długi Wrzesień ’39. Polska ofiara krwi jako katastrofa wyobraźni”

  1. B85 pisze:

    Bardzo dobry i odważny tekst Panie Bartłomieju! Tylko kto otwarcie przyzna, że Polska to kraj peryferyjny który jeśli ma ambicję wyjść z tej peryferyjności musi zdobyć się na wysiłek zarówno w warstwie materialnej (infrastruktura. akumulacja kapitału, gospodarowanie przestrzenią) jak i intelektualny (zdefiniowanie polskiej racji stanu – od 2004 roku nikt tego nie zrobił, myślenie strategiczne, myślenie kategoriami państwa). Bez poprawy w zakresie tego drugiego ciężko o ten pierwszy. Dla mnie znakiem tej “mierności” w ocenie i analizie otaczającego nas świata jest brak chociażby polskiego tłumaczenia “The Modern World System” I. Wallersteina, który moim zdaniem bardzo dobrze zdiagnozował współczesny system światowy. Bez zmiany myślenia, nie zmienimy rzeczywistości.

  2. Konfederatka pisze:

    Bardzo odważne i racjonalne tezy. Bardzo też niepopularne bo wymagające Myślenia przez duże “M” oraz czytania nie tylko taboidów. A najważniejsze, wymagające wyzbycia się pychy wśród elit, jak wspomina Autor. A swoją drogą, czy u Autora nie budzi się sprzeciw wobec określenia “obchody rocznicy wybuchu II WŚ” ? Może powinniśmy czcić raczej ofiary i bohaterów II WŚ a nie rocznicę jej wybuchu ???!!! I przecież to nie my “wybuchnęliśmy” tę wojnę … chociaż niedługo być może i o tym nasi dwaj wielcy sąsiedzi przekonają świat…. Gratuluję publikacji, uważam, że to lektura obowiązkowa każdego patrioty w tych dniach. Ciekawa jestem jak Autor odnosi się do idei “pracy organicznej, u podstaw” nie tylko w okresie trójkolonializmu ale głównie w czasach obecnych.

  3. jaceks pisze:

    Tekst ważny i niezwykle trafny. Wymaga sporej erudycji aby go “przetrawić” i do tego sążnisty. Jednak ..cóż.. Polityka to czyn, to działanie i liczne środowiska, czy po prostu myślący racjonalnie patrioci nie mają swojej silnej reprezentacji politycznej na scenie. Ferment intelektualny to jedno,a forma polityczna , która jest niezbędna to drugie. Ergo – ruch polityczny trzeba wygenerować redaktorze inaczej g…z tego wołania na pustkowiu wyniknie.

  4. jonkowo pisze:

    Ładnie napisane ,ale kto to przezczyta???

  5. Tomasz_Noga pisze:

    Może drobna sprawa, ale nie umniejszając polskim pilotom i ich osiągnięciom, ich brak nie zmieniłby wyniku bitwy o Anglię

  6. Bermud pisze:

    Analityczne, chłodne spojrzenie na sprawę ówczesnej sytuacji geopolitycznej. Niestety, ale smutnym faktem jest to, że wystawiliśmy się i ponieśliśmy porażkę w zasadzie na całej linii. Czy potrafimy wyciągnąć wnioski? Raczej nie potrafimy niż potrafimy. Przyczyna? To brak elit. Elit, które straciliśmy w tamtym czasie. Bo tak się zastanawiam, kto jest dla mnie aktualnie autorytetem? Bo na pewno nie są to ludzie, którzy są lub byli u władzy przez ostatnich 30 lat. No umówmy się, jest ich niewielu. A nawet jeżeli jacyś są, to nie mają przebicia do mainstreamu. Tekst bardzo ciekawy – moim zdaniem, nadający się do podręczników historii. Bo okazuje się, że to co uczą nas w szkole, to może nie kłamstwo, ale duże skróty myślowe i cała seria niedomówień i niedopowiedzeń.

  7. Tomasz_Noga pisze:

    Bardzo ciekawy tekst, ode mnie jeszcze dwa komentarze.

    Rzuca się w oczy nieco za ostra krytyka polskiego nieprzygotowania do wojny. Na armię wydawano 1/3 PKB, a stan polskiej armii był raczej lepszy niż innych państw w Europie środkowej. Należy zwrócić uwagę, że polityka Niemiec do marca 1939 mogła być uważana za racjonalną, wszak mało które państwo może się na dłuższą metę pogodzić z narzuconą demilotaryzacją, a w Sudetach znakomitą większość mieli etniczni Niemcy. Dopiero marzec 1939 – zajęcie reszty Czech – wzbudza ostry sprzeciw, od tej pory Francja i Anglia ostrzegają Niemców, a Polska przestawia się na przygotowania do wojny. Trudno oczekiwać, by odrodzona Polska rezygnowała z rozwoju państwa i realizowała politykę armat zamiast masła wcześniej, szczególnie jeśli próbujemy na to patrzeć z perspektywy ówczesnych, którzy przyszłości znać nie mogli. Polityka inflacyjna mogła być dobrym rozwiązaniem, lecz należy pamiętać o pierwszych latach IIRP, i olbrzymich problemach z hiperinflacją. Eksport broni w latach przedwojennych nie był niczym dziwnym, nie był szczególnie bolesny dla wyposażenia wojska (eksportowano samoloty czy armaty przeciwlotnicze, nawet gdyby zostały w Polsce, to nie znaczy że dałoby się ich skutecznie użyć we wrześniu. Samo wyprodukowanie sprzętu to pierwszy krok, trzeba jeszcze zapewnić zapas amunicji wystawić oddział, któremu potrzebne są jeszcze środki transportu, zapewnić środki łączności, przeszkolenie, itp.itd. ) i był potrzebny z uwagi na brak dewiz, za które importowano zza granicy m.in. surowce niezbędne do prowadzenie wojny w czasie W.

    Autor wspomniał C.K. monarchię jako jedynego zdradzonego przez Polaków sojusznika. Trochę razi zapomnienie o zdradzie ukraińskiego rządu Petlury po wojnie z bolszewikami.

  8. grzegorzk pisze:

    Potrzeba wersji dla nastolatków. A tę oczywiście dziękuję.

  9. karolczyk pisze:

    Kolejny tekst mądrego po latach i znowu te bzdury o zdradzie sojuszników i niewyciąganiu wniosków.

    1. Zdrada sojuszników. Polska związała się z IMPERIAMI na ówczesne czasy jak Wielka Brytania i Francja, do których należały również Australia, Kanada, Indie. Rozumiem, że mieliśmy się bać w 39′ roku armii, która się zbroiła od 4 lat?

    Rozumiem, że np. Pan jako polityk rządzący Polską wysłałby swoje dzieci, by pomóc np. Turcji w wojnie z Iranem? A stawiając tezę, że nas zdradzono w 39′ należałoby taki wniosek wyciągnąć, bo przecież z Turcją obecnie mamy ”sojusz” w NATO. Wielka Brytania i Francja zachowały się racjonalnie ze swojej perspektywy, a Pan jako wielki racjonalista oczekuje, żeby te kraje wysłały swoich obywateli do pomocy w wojnie ludziom, którzy ich nie obchodzili? Nie znam szczegółów jak de facto Francja udzieliła Polsce gwarancji, ale prof. Gorski w rozmowie z Ziemkiewiczem mówił, że w tamtym czasie to Wielka Brytania udzieliła Polsce gwarancji w imieniu Francji, która o tym nic nie wiedziałą, i że udzieliła nam gwarancji to dowiedzieli się z BBC. A wniosek jaki z tego można wyciągnąć na przyszłość jest taki, że zawsze jak zechce nas zaatakować Rosja lub Niemcy prawie zawsze przegramy. Bo co uważa Pan, że np. USA nam pomoże? Oczywiście, że nie, bo nasz sojusz ma również za zadanie odstraszać, jak to miało miejsce w 39 i jest w pełni racjonalny. W jakichś z wywiadów mówił Pan, że powinniśmy stawiać głównie na swoje możliwości. To proszę powiedzieć ile powinniśmy wydać, żeby zrównoważyć ewentualny sojusz Rosji, Niemiec? Biliony dolarów na tysiące atomówek, myśliwców czołgów. A jeszcze jak za kilkadziesiąt lat zechcą się sprzymierzyć Niemcy, Rosja, Chiny i Indie, żeby nas zaatakować, to ile setek bilionów dolarów musielibyśmy wydać, żeby się uzbroić przeciwko nim?
    2. Zdrada Jałtańska- Proszę o jeden racjonalny powód, dlaczego Stalin miałby się cofnąć i oddać terytoria, które zajął, w wyniku śmierci tysięcy żołnierzy radzieckich? Bo kochał Polskę i miał chcieć za to, żeby Polska i ”NRD” znalazły się w strefie wpływów Zachodu? Zajął terytorium i mu się geopolitycznie należało, Pan jako wielki racjonalista powinien to w pełni rozumieć.
    3. Hitler może i był antysowiecki, ale to nie do sowietów miał pretensje terytorialne, a do Polski i jakakolwiek współpraca była wykluczona, zresztą polskie społeczeństwo nigdy by się nie zgodziło na jakiklowiek sojusz z Niemcami, bo to nie Francja czy Wielka Brytania nas przez setki lat najeżdżała, jeszcze żyli ludzie, którzy pamiętali ”niemieckie’ panowanie przed 1918. Przekładając Pana myślenie na współczesne realia bardziej racjonalny byłby obecnie sojusz z Rosją, niż z USA i skoro głosi Pan tezy, że powinniśmy się związać po wielu latach zaborów, mordowaniu, poniżaniu z Niemcami, to konsekwentnie proszę również głosić tezę, że obecnie powinniśmy się związać z Rosją, bo ona nam może zagrozić, więc warto się związać z nimi.
    4. Niemcy najbardziej mordercza machina świata- Hehe no Pan racjonalista po latach. A jakież to okoliczności w 38′, 39′ uprawdopodobniały taką tezę?
    Produkcja broni na eksport. Po pierwsze co w tym złego? Po drugie dlatego eksportowany bo NIE BYŁO PIENIĘDZY. Czego Pan oczekuje, że po 15 czy 20 latach od odzyskania niepodległości Polska miała być ekonomiczną potęgą? Od upadki komuny mija 30 lat, a i tak niezbyt się zbliżyliśmy do poziomu współczesnych Niemiec.
    5. Zlekceważenie Hitlera- Oczywisty argument, tylko proszę o wskazanie POWAŻNEGO polityka czy przywódcy ( a nie jakichś publicystów jak Studnicki czy Cat Mackiewicz), którzy nie zlekceważyli? Uważa Pan, że gdyby Francja wiedziała, że zostanie zajęta i wymordowano wielu jej obywateli, czy że gdyby Wielka Brytania wiedziała, że będzie bombardowana i zginą tysiące jej żołnierzy tak łatwo odpuszczałaby Hitlerowi w
    6. Rozumiem, żę gdy Putin wystąpi o oddanie im Gdańska, Suwałk, Podlasia, Podkarpacia i Lubelszczyzny to powinniśmy ustąpić, bo wiadomo co będzie jak nie. Zostaniemy najechani i zginie tysiące ludzi- analogia do Pana tez, że należało ustąpić Hitlerowi. Również powinnśmy teraz konsultować naszą politykę zagraniczną i zgodzić się na eksterytorialną autostradę np. do Berlina? Proszę głosić teraz takie tezy, bo to konsekwencja tego, czego oczekuje Pan od przywódców w 39.
    Żadne kalkulacje na chłodno w 39′ nie pozwalały na zawarcie sojuszu z Hitlerem, jedynie teraz wymądrzanie się po latach, gdy wiadomo co się stało.

  10. karolczyk pisze:

    I jeszcze jedno, jak się ”bawimy” co by było gdyby… Polska i Niemcy pobijają Rosję, a następnie USA zrzuca atomówki na Warszawę, Kraków, Gdańsk, Berlin, Monachium i wojna przegrana. Takie samo teoretyzowanie i również takie same ma podstawy, jak Pana tezy co by było, gdyby…

  11. Wojtek9972 pisze:

    Bardzo dziękuję i gratuluję za rozprawę.

  12. Mestwin pisze:

    Bardzo wartościowy tekst. Wart uważnej lektury i przemyślenia. Dziękuję autorowi. Niemniej nie mogę zgodzić się ze wszystkimi opiniami.
    1. Seria klęsk w ostatnich 200 latach wzięła się z fatalnego położenia geopolitycznego naszej Ojczyzny. Inne państwa też popadały w słabość, też popełniały błędy, ale bez takich bolesnych skutków.
    2. Parę rzeczy nam się fantastycznie udało. 1918 rok – warto pamiętać. Chwila dobrej koniunktury wykorzystana niemal perfekcyjnie.
    3. Krytykuje Pan sanację za 1939 rok bo zna Pan przyszłość. I to jest podstawowa nieuczciwość Pana wywodów. Pan wie jak to się skończyło. Oni nie mogli wiedzieć.
    4. Nie wiemy jak by się skończył nasz sojusz z Niemcami. Może zagładą atomową? Wojna potrwałaby 2-3 lata dłużej i USA zdążyłyby naprodukować tych bombek sporo. W-wa mogłaby ucierpieć jeszcze bardziej niż po powstaniu. A jakie mielibyśmy potem granice? Rzeczpospolita krakowska? I wtedy jakiś Radziejewski (sorry) napisałby tekst (może po rosyjsku bo polskich szkół mogłoby nie być), że jednak trzeba było iść na wojnę z Hitlerem i nawet przegrana w 1939 kampania nie zamknęłaby szans na odbudowę państwa. Nawet, gdybyśmy przejściowo wpadli pod sowiecką dominację.
    5.Dzisiaj elit faktycznie nie mamy. To jest dramat. Obecna władza jest słaba, a opozycja po prostu beznadziejna. Ale przecież poza polityką z tymi elitami też słabiutko. Bardzo słabiutko. Tu trzeba pracować, budować świadomość, dbać o szkoły, uczelnie, żeby nie były tylko odbiciem obcych idei. To jest trudne, na tym się skupmy.

  13. szewc1939 pisze:

    @ MESTWIN
    ad 1.
    Inne państwa popadały w słabość i popełniały błędy, tak. Jednakże pokonane przechodziły do ochrony tkanki narodowej, układając się, kolaborując, współpracując, nie prowokując terroru ludobójstwa na własnym narodzie. I dla tego właśnie nie były one dla nich tak bolesne. Co w porównaniu z nieprzejednanym oporem za wszelką cenę czyni je racjonalnymi.

    ad 3.
    Krytyka Sanacji jest tutaj zasłużona. Tamci przywódcy grali wedle swego talentu i umiejętności, przegrali co przegrać się dało, dziś niech spoczywają. Tekst jest ku przestrodze żywym, i dziś już jednoznacznie możemy powiedzieć, że choć opierali się na dostępnej wiedzy to jednak działania ówczesnych przywódców jednak doprowadziły do klęski o straszliwych konsekwencjach po części prowokowanych przez nich samych.
    A dziś nam przychodzi mierzyć się z lekcją wynikającą z tamtych wydarzeń. Wnioski wyciągać a nie bezwiednie gloryfikować każdą decyzję, usprawiedliwiając faktem, że przecież mogli nie wiedzieć.

    ad 5.
    Wyszczególnienie owych grzechów jest takim działaniem na rzecz świadomości. Nie można bezwiednie propagować idei, że w 1939 to zrobiliśmy wszystko idealnie a tylko przewaga wroga była niezwyciężona. Warto pochylać się nad poczynaniami które popełniano w trakcie kampanii jak i okupacji, a które okazały się być w efekcie straszliwymi błędami. Tak budować świadomość że można było lepiej, zamiast cementować w świadomości scenariusze prowadzące do zagłady.

  14. Krzysztofa_Stopka pisze:

    Dziękuję. Otrzeźwiające.

  15. Barnaba2 pisze:

    Czyli Bòg-Pragmatyzm-Ojczyzna?W jakim stopniu współczesna polityka polska powiela błędy, które Pan opisał? Czekam na artykuł?

  16. Wglomb pisze:

    Niestety, ale jest to prezentyzm historyczny. Coś jak Bobkowski, który przedstawiał się w “Szkicach piórkiem” jako ten, który wszystko przewidział, a po prostu pisał post factum. Ale w jednej sprawie na pewno się Pan myli: gdyby nie nasza krwawa ofiara, tak ogromna, że sojusznicy (tak ich nazwijmy) nie mogli nas do końca wyrolować, to nie mielibyśmy 312 tys. km. kw., ale kilkanaście tysięcy, na wschód i zachód od Wisły. I jeszcze jedno: jaka byłaby nasza pozycja, gdybyśmy kolaborując (co uważa Pan za wskazane), NAPRAWDĘ uczestniczyli w mordowaniu Żydów? Obawiam się, ża nie mielibyśmy nawet Priwislanskiego Kraju.

  17. Mestwin pisze:

    @SZEWCI1939
    ad 1. Nie jestem pewien do jakich konkretnie wydarzeń historycznych się odnosisz, bo w naszej historii ostatnich 200-300 lat można znaleźć przykłady na każdą tezę. Np. o ile decyzję o powstaniu styczniowym możnaa uznać za błędną i tragiczną w skutkach, to politykę Polaków po 1863 roku (pozytywizm, praca u podstaw itp itd) należy tylko chwalić. Polacy świetnie się odnaleźli w “ochronie substancji” i rozumnej kolaboracji (Piłsudski kolaborował z Austriakami, Dmowski z Rosjanami, Anders był przecież żołłnierzem armii carskiej itp itd). Z kolei w 1939 roku intelligenzaktion rozpoczęła się z chwilą wkroczenia armii niemieckiej i nie była niczym sprowokowana. Vichy w Polsce nie było bo nie chcieli tego ani Niemcy ani Sowieci. To jest w gruncie rzeczy nasz problem od czasów zaborów. Zabory były czymś wyjątkowym w Europie. Naszym wrogom nie wystarczało pokonanie państwa polskiego i uzyskanie jakichś koncesji, ale dążyli do unicestwienia, również narodu i kultury. Jeśli się nie ma argumentu siły w rękach to ciężko się jakkolwiek w takiej sytuacji odnaleźć. Każdy wybór jest zły.

    ad.3. ad.5.Ok. Ale jakie konkretnie wnioski mamy wyciągnąć. Konkretnie, bo ogólniki to są .. ogólniki tylko. Krytykujac polskie elity mialem głównie na myśli deficyt suwerennego myślenia. Chodzą na smyczy importowanych idei i rozwiązań nie patrząc na korzyści jakie mogą z tego przyjść dla Kraju. Z kolei obecna władza stara się, ale jej nieporadność bywa irytująca. Tworzenie suwerennych i fachowych elit jest teraz najważniejsze. Jesteśmy narodem bez głowy.

  18. MonikaB pisze:

    Nawiązując do wątku powstania warszawskiego – czy gdyby nie wybuchło, to czy nie skończyłoby się to niemiecko-rosyjską jatką w stolicy? Przecież Niemcy wydali rozkaz budowania fortyfikacji, na który pod karą śmierci mieli zgłosić się mieszkańcy, czego nie zrobili…

  19. dziwak1 pisze:

    “Antysowiecki do szpiku kości Hitler w mgnieniu oka zbliżył się do Stalina, gdy okazało się, że nie może liczyć na Polskę, aby w dwa lata później jak gdyby nigdy nic wrócić do antysowieckiej ideologii i toczyć ludobójczą wojnę na wschodzie”
    Panie autorze! Te słowa kompromitują pana jako osobę, która nie rozróżnia taktyki, jako różnych uśmiechów , kłamstewek, chwilowych, drobnych ustępstw i kompromisów , od konsekwentnego realizowania celów historycznych.
    Paryż wart jest mszy. Celem Hitlera był podbój świata i budowa Tysiącletniej Rzeszy i nigdy , nawet na krok, o tym celu nie zapominał.
    Jego sytuacja była o tyle lepsza od sytuacji reszty Europy, że nie rozumiała ona tego i błąkała się na manowcach realnej polityki , jak małe dziecko.
    Kolejne wydarzenia- Chiny, Abisynia, Hiszpania , Austria, a nawet Częchosłowacja i Kłajpeda nie otrzeźwiały naszych “mężów stanu”. Trzeba powiedzieć, że jedynymi realistami wówczas wśród polityków byli Churchil (wtedy w opozycji) i Stalin.

  20. JRS pisze:

    Panie Bartku
    Przeczytałem ten pański tasiemiec i jaki wniosek tak w dwóch zdaniach ?
    Nie walczyć, zawsze sie poddawać, być wasalem i merdać ogonem do wszystkich naokoło. To jest ta pańska Nowa Konfederacja ? 🙂

  21. dziwak1 pisze:

    “Zabory były czymś wyjątkowym w Europie. Naszym wrogom nie wystarczało pokonanie państwa polskiego i uzyskanie jakichś koncesji, ale dążyli do unicestwienia, również narodu i kultury. Jeśli się nie ma argumentu siły w rękach to ciężko się jakkolwiek w takiej sytuacji odnaleźć. Każdy wybór jest zły. ”

    Nie myślę, aby zabory były czymś wyjątkowym w Europie. Ten pogląd to wyraz narodowej egzaltacji, próba przekonania się (i innych) o jakiejś naszej wyjątkowości. . Wiele istniejących obecnie państw europejskich , nie istniały setki lat (Czechy, Węgry, Bałkany).
    Nie podzielam poglądu o jakichś złowieszczych (unicestwienie) zamiarach naszych zaborców. Państwo polskie (jego elity) samo prosiło się o los jaki nam zgotowano. Po rozbiorach nasze elity szybko rozbiegły się po stolicach państw zaborców – Wiedeń, Berlin i Petersburg. Zostali tam przyjęci dobrze, a taki np. Stasio Poniatowski przez Katarzynę II bardzo dobrze (wprawdzie jeszcze przed zaborami, ale i później nie był szykanowany, oczywiście z uwzględnieniem wagi politycznej jaką reprezentował ). Chętnie bywała tam i Telimena (jak wiemy – miała coś w biurku w Peterburku). Adam Czartoryski wiele lat był ministrem i przyjacielem Aleksandra I, a w Austrii , później wprawdzie , byli polscy ministrowie i premier/premierzy? , w Berlinie Polacy stanowili istotną siłę w Reichstagu (np. Korfanty).
    Teza o niszczeniu naszej kultury zadziwia, mając na względzie dzieła, jakie powstawały w okresie zaborów na terenach polskich (Romantyzm, Pozytywizm , Młoda Polska, malarze itd) . Do dnia dzisiejszego nie wymyślono nic lepszego i dla naszego narodu, ważniejszego!!
    “Argument siły” nie jest najważniejszy w losach narodu, najważniejsza jest mądrość polityczna całego narodu, ale przede wszystkim elit oraz duch narodowy.

  22. dziwak1 pisze:

    “Interes Polski polegał na sprzyjaniu (aktywnemu lub biernemu) temu, aby Niemcy weszły w Sowiety jak najgłębiej i ugrzęzły tam jak najdłużej, aby dać aliantom czas na dojście do Berlina. Polski rząd emigracyjny prowadzi politykę odwrotną: sabotuje niemieckie zaplecze frontu na ziemiach polskich i na inne sposoby wspiera Moskwę w walce z III Rzesz”

    Myslę, że dobrze by było , aby żaden Rosjanin , nie przeczytał tego fragmentu, jak i całego tekstu.

    “Patrząc na chłodno i z pamięcią o kontekście epoki na powyższą ofertę Ribbentropa, nie można w niej zauważyć nic z późniejszej brutalności. ”
    Z dalszego tekstu wynika, ze można znaleźć w propozycjach Niemców elementy życzliwości dla Polaków. STOP!! Autor ani słowem nie wspomina o pomyśle “Tysiącletniej Rzeszy”, planie Ost . Tysiącletnia Rzesza to niemiecka Europa , a nawet znaczna część świata! W tejże Rzeszy nie ma miejsca dla Żydów (co prawie Niemcy zrealizowali), ale i dla wolności innych narodów. Słowianie , jako “rasa niższa” mieli być potraktowani odpowiednio – w zależności od okoliczności- dziesięć , pięćdziesiąt lat po (ewentualnym) wspólnym zwycięstwie Polski i Niemiec nad Rosją. O ile współcześni Beckowi (i on sam) mogli mieć jakieś pozytywne refleksje na słowa Ribbentropa, to przecież my , z naszą wiedzą, nie mamy prawa tak sadzić (chyba , że jesteśmy idiotami).

  23. dziwak1 pisze:

    “Sojusz z III Rzeszą byłby niewątpliwie trudny. Niósłby szanse na zdobycze na wschodzie, ale też na głębszą z czasem wasalizację. Niósłby też ryzyko sowieckiego odwetu w wypadku przegranej wojny, a także ataku ZSRS jeszcze w 1939 roku lub później. Jednak lepiej mieć było w najagresywniejszym i najsilniejszym militarnie państwie świata najtrudniejszego sojusznika niż śmiertelnego wroga”

    Czytam ja ten tekścik i coraz to znajduję nowe “kwiatki”!
    Niech autor zdecyduje się – rosnąca wasalizacja czy celowość posiadania “najtrudniejszego sojusznika” ?
    Warto zauważyć, że tytuł ” najagresywniejszego i najsilniejszego państwa świata” jest przechodni (że wymienię po krótkim namyśle – Rzym , Francja Napoleona i Niemcy Bismarka i Hitlera).

  24. dziwak1 pisze:

    Kolejny “kwiatek”.

    ” Polskie „nie” dla niemieckich propozycji z tego czasu i polskie wejście do koalicji antyhitlerowskiej spowodowało, że Rzeczpospolita z potencjalnego sojusznika stała się pierwszym obiektem ataku”

    To zdanie świadczy o niezrozumieniu przez autora sytuacji w ówczesnej Europie.
    Chodzi o to, że nie trzeba było coś “robić/nie robić” aby stać się ofiarą niemieckiej agresji, wystarczyło “być”! Czy Czechosłowacja wykazywała agresywne zamiary wobec III Rzeszy? Czy Litwini byli agresywni w stosunku do Niemiec, że ci musieli im podebrać Kłajpedę? Czy my wykazywaliśmy agresywne zamiary wobec Niemiec, a neutralna Holandia i pasywna Norwegia?
    Odpowiedź brzmi , oczywiście – nie. Po prostu, to były pierwsze przeszkody w dziele budowania tysiącletniej Rzeszy, które Hitler musiał pokonać.

  25. dziwak1 pisze:

    Należałoby jeszcze dodać , że to nie Polska była pierwszym obiektem ataku Hitlera. Pierwszym był , ogólnie mówiąc, ład wersalski – wkroczenie Niemców do Nadrenii. Później była Austria , Sudety, cała Czechosłowacja, Kłajpeda i dopiero po nich – Polska. Gdyby nie było tych aktów agresji, poprzedzających atak na Polskę, nie wiem jak zachowalibyśmy się. Hitler szedł od sukcesu do sukcesu, zagarniał wszystko co się dało i na co mu pozwalano. Po zajęciu Pragi (19 marzec 1939?) Europa zachodnia wystraszyła się (ZSRR wystraszył się już dawno i dawał wielokrotnie temu wyraz) , że Hitler “zjadł” zbyt dużo i jest już nadmiernie silny. Stąd umizgi państw zachodnich do Polski (ale i ZSRR).

  26. dziwak1 pisze:

    “Obawiam się, ża nie mielibyśmy nawet Priwislanskiego Kraju.”

    Nie przesadzajmy – Priwislanski Kraj mielibysmy w najgorszej nawet sytuacji. Nie emocjonujmy się za bardzo!

  27. Komendant pisze:

    Bardzo interesujący artykuł. Gratuluję przenikliwości i szerszego spojrzenia. W dobie Twittera, gdzie premiowane są skróty myślowe i teksty hasłowe pana artykuł przeczytałem z przyjemnością. GRATULUJĘ

  28. Jozef pisze:

    Radziejewskiemu dobrze pisać tak teoretycznie;nie było innego wyjścia :pakt z Hitlerem skończył by się nasza klęską bo nawet nasza jemu pomoc nie wystarczyłaby do jego zwycięstwa ze Zwiazkiem Sowieckim,a wtedy nas by potraktowano jak chciał Churchile mimo naszej pomocy w wojnie przeciw Rzeszy-bez całego Ślaska ,bez Szczecina ,a może bez Prus Wschodnich i Białegostoku.A czasowe zwycięstwo Hitlera to przy jego zaborczości bylibyśmy słabym sojusznikiem,robiłby z nami coby chciał,naszych Żydów też byśmy nie obronili ,a ich likwidacja byłaby naszym obciążeniem ,tak by nas oceniono.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo